Amerykański prezydent Donald Trump zamierza podpisać reformę podatkową przeforsowaną przez republikańską większość w Senacie i Izbie Reprezentantów. Zakłada ona niemal wyłącznie obniżkę obciążeń fiskalnych dla najbogatszych, w tym największych korporacji, dlatego projektowi zarzuca się przede wszystkim pogłębienie przepaści pomiędzy bogatymi i biednymi mieszkańcami Stanów Zjednoczonych, a także konsekwencje w postaci powiększenia się długu publicznego.
Cięcia w podatkach były jedną z głównych obietnic Trumpa w ubiegłorocznej kampanii wyborczej, stąd też amerykańska opinia publiczna czeka już tylko na podpisanie przez niego zmian, które zostały już przegłosowane przez obie izby parlamentu Stanów Zjednoczonych. Sam prezydent nie krył zresztą radości z powodu wyników głosowań, stąd też napisał na swoim koncie w sieci społecznościowej Twitter, że Senat zaakceptował największą reformę podatkową w dotychczasowej amerykańskiej historii.
Ucieszy ona Trumpa nie tylko z powodów politycznych, ale przede wszystkim ekonomicznych, ponieważ jako miliarder z pewnością odniesie korzyści z reformy przewidującej głównie cięcia podatkowe dla najbogatszych. Ustawa o redukcji podatków i miejscach pracy przewiduje zmniejszenie od 2018 roku stawki podatkowej dla przedsiębiorstw i korporacji z 35 do 21 proc. oraz obniżenie do 2025 roku progów decydujących o obciążeniu dochodów danej osoby fizycznej odpowiednią stawką daniny.
Szacuje się, że przeforsowane przez Republikanów zmiany w niewielkim stopniu zmienią sytuację najbiedniejszych Amerykanów, ponieważ przeciętne gospodarstwo klasy średniej zaoszczędzi w przyszłym roku tylko 900 dolarów, natomiast 1 proc. najbogatszych doświadczy oszczędności w wysokości co najmniej 51 tysięcy dolarów. Dodatkowo, znając dotychczasową praktykę amerykańskiej gospodarki, to właśnie biedniejsi zapłacą za zwiększenie się długu publicznego USA. Szacuje się bowiem, że reforma Trumpa w ciągu najbliższych 10 lat zwiększy dług publiczny o niebotyczną sumę 1,5 biliona dolarów.
Warto przy tym wspomnieć, że ustawa zaaprobowana przez amerykańską prawicę nie cieszy się popularnością wśród Amerykanów. Blisko 55 proc. z nich jest jej przeciwna, natomiast jej zwolennicy to jedynie 33 proc. respondentów biorących udział w najnowszym sondażu na ten temat. Dodatkowo wspomniane progi podatkowe będą obniżone do 2025 roku, ale po tym terminie podatnicy będą płacić jeszcze większe daniny niż wcześniej, a dotknie to blisko połowę Amerykanów.
Źródła: reuters.com, businessinsider.com.pl, cbc.ca.