17 listopada w Czechach i na Słowacji jest obchodzony jako rocznica wybuchu „Aksamitnej rewolucji” z 1989 roku. Wczorajsze obchody na Słowacji zostały wykorzystane do protestów przeciwko polityce koronawirusowych restrykcji. Nie ograniczają się one tylko do działań ulicznych, bo przeciwnicy centroprawicowego rządu Igora Matovicia zaczęli zbierać podpisy pod wnioskiem o przedterminowe wybory parlamentarne.
Manifestacje przeciwko działaniom rządzących zorganizowała z jednej strony populistyczna partia Kierunek – Socjalna Demokracja (Smer-SD) byłego premiera Roberta Fico, a z drugiej nacjonalistyczna Partia Ludowa „Nasza Słowacja” (L`SNS) Mariana Kotleby. Ostatecznie obie demonstracje spotkały się pod budynkiem rządu oraz parlamentu, a uczestniczyły w nich również środowiska konserwatywne, umiarkowanie narodowe i komunistyczne.
Wszystkich uczestników protestów w Bratysławie oraz kilku innych słowackich miastach połączył sprzeciw wobec polityki obecnego rządu. Oskarżają oni centroprawicową koalicję o stosowanie niepotrzebnych obostrzeń, dlatego opowiadają się za otwarciem gospodarki czy powrotem dzieci do szkół. Uważają również Matovicia za osobę niedostatecznie dbającą o interesy pracodawców i pracowników.
Sam szef słowackiego rządu nie odpowiedział na uwagi swoich przeciwników. Skupił się na oskarżaniu ich o „anarchistyczne” postawy, które prowadzą do absolutyzacji wolności. Możliwość robienia wszystkiego, co się chce, ma więc nie uwzględniać potrzeby ochrony ludzi najbardziej narażonych na oddziaływanie koronawirusa. Lider konserwatystów dodał, że jego rząd nie ma czego się wstydzić.
Przeciwnego zdania jest jednak 100 tys. Słowaków, którzy już pierwszego dnia podpisali się pod petycją o przeprowadzenie referendum na temat rozwiązania parlamentu. Została ona przygotowana przez przodującą w sondażach partię Głos – Socjalna Demokracja (Hlas-SD), kierowaną przez byłego premiera z ramienia Smer-SD, Petera Pellegriniego.
Na podstawie: aktuality.sk, hlavnespravy.sk.
Zobacz również: