6 lutego 2010 roku, trzy tygodnie po proteście w mieście Levice, miała miejsce manifestacja przeciwko cygańskiej przestępczości w środkowej Słowacji, w mieście Jelsava, Kamenany i pobliskich wioskach, w których żyje duża społeczność cygańska. Akcja zorganizowana została przez Komitet Przygotowawczy ugrupowania Nasza Słowacja, kierowanego przez Mariana Kotlebe. Akcja była odpowiedzią na wiadomości dochodzące do narodowców od mieszkańców miasta i okolic, których bezpieczeństwem nie przejmuje się ani rząd ani policja. Narodowcy, przybyli z pomocą miejscowej ludności próbując wywrzeć nacisk na władze by ta należycie zabezpieczyła podstawowe prawa Słowaków do życia, bezpieczeństwa ich oraz ich mienia. Podobne akcje przynosiły rezultaty w innych miastach, władze pod presją ludności zmuszane były do podjęcia jakichkolwiek działań na rzecz bezpieczeństwa obywateli terroryzowanych przez cygańskich kryminalistów. Obecność narodowców miała również na celu powiedzenie prawdy na temat koegzystencji Słowaków i cyganów, zachęcenie do przeciwstawiania się bezkarnym romskim bandytom, do głośnego mówienia o problemach jakie stwarza ta kryminogenna społeczność.
Otwarte mówienie o tym problemie konieczne jest by doprowadzić do zmian na lepsze. Lokalna społeczność była zastraszana przez cyganów, którzy grozili im by nie brali udziału w demonstracji. Zarzut „bycia nacjonalistą” usłyszał nawet burmistrz miasta Kamenany.Burmistrz i mieszkańcy po groźbach cyganów obawiają się o własne życie i zdrowie w ich własnej miejscowości, w ich własnym kraju! Mieszkańcy opowiadali również o tym iż miejscowa policja przymyka oko na aspołeczną postawę cyganów, twierdzą oni także że jeden z funkcjonariuszy w Jeslava Revuca miał brać udział w narkotykowych transakcjach wspólnie z Romami. Przesłaniem demonstracji było to że terror i poniżanie Słowaków musi się skończyć. Że prawo powinno obowiązywać wszystkich a mniejszości oprócz praw mają również obowiązki. Jeśli policja i rząd nie chcą lub nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa Słowakom, ludzie będą musieli bronić się sami.