Warszawska prokuratura uznała, że Grzegorz Braun nie jest winny nawoływania do zbrodni i umorzyła śledztwo jakie toczyło się przeciw jego osobie. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście Północ uznała, że słowa znanego reżysera na temat dziennikarzy Gazety Wyborczej i TVN zostały wyrwane z kontekstu i nie nosiły znamion przestępstwa. Śledztwo umorzone zostało 11 kwietnia z powodu „braku znamion czynu zabronionego”.
„Kule powinny świstać, a mamy kabaret. Bo kolejny przesąd to wiara w pacyfizm. Wiara, że tu można cokolwiek załatwić, jak nie zostaną w sposób nagły, drastyczny wyprawieni na tamten świat z tuzin redaktorów 'Wyborczej’ i ze dwa tuziny drugiej gwiazdy śmierci mediów centralnych – TVN. Nie wspominam o etatowych zdrajcach ze starego reżimu. Jeśli się nie rozstrzela co dziesiątego, to znaczy hulaj dusza, piekła nie ma. Jeżeli nie karze się śmiercią za zdradę, to co?” – oznajmił pan Braun w trakcie luźnej dyskusji podczas jednego ze spotkań w Klubie Ronin.
Wypowiedź ta wywołała burzę w środowisku dziennikarzy GW, po publikacji artykułu na ten temat prokuratura wszczęła postępowanie z urzędu. Sprawa oczywiście została potraktowana bardzo poważnie, przesłuchaniom został poddany pan Braun, organizator spotkania oraz część uczestników. Przeanalizowano również nagranie ze spotkania zawierające powyższą wypowiedź.
Po przeanalizowaniu zebranych materiałów prokuratura doszła do zaskakujących wniosków, mianowicie, że podejrzana wypowiedź odnosiła się do „stanu fikcyjnego, a nie rzeczywistości” oraz została przez media wyrwana z szerszego kontekstu. Dariusz Ślepokura reprezentujący Prokuraturę Okręgową w Warszawie przypomniał ponadto, że sam reżyser podkreślał, iż nie nawołuje do przemocy, a jedynie przedstawia swe poglądy odwołując się do „fikcyjnych stanów rzeczy” i „nieskonkretyzowanych przykładów”.
Również z zeznań uczestników zebrania jasno wynika, że nikt cytowanych słów nie wziął na serio, a nawet zostały one potraktowane jak żart i wywołały śmiech wśród słuchaczy. Według Ślepokury, aby doszło do przestępstwa z art. 255 par. 2 kodeksu karnego, przewidującego do 3 lat więzienia za „publicznie nawoływanie do popełnienia zbrodni”, należy go dokonać umyślnie, a w tym wypadku o takiej sytuacji nie może być mowy.
Decyzja prokuratury o umorzeniu śledztwa jest prawomocna, co za tym idzie nikomu nie przysługuje już możliwość odwołania się od niej i przynajmniej z tym postępowaniem pan reżyser Braun ma już spokój.
na podstawie: PAP