Prawo i Sprawiedliwość, przy wstrzymaniu się od głosu lewicowo-liberalnej opozycji, przegłosowało nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym. Zdaniem premiera Mateusza Morawieckiego wycofanie się z reformy sądownictwa jest „trudnym kompromisem”, ale z jego punktu widzenia koniecznym, bo trzeba „zakończyć jeden spór i skupić się na prawdziwym przeciwniku, który jest na Wschodzie, nie na Zachodzie”.
Nowy projekt ustawy o sądownictwie został złożony w grudniu ubiegłego roku. Przewiduje on przede wszystkim zmianę zasad postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów, które mają być prowadzone przez Naczelny Sąd Administracyjny. Tym samym PiS postanowił zlikwidować utworzoną przez siebie Izbę Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego. Dodatkowo nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym zwiększa zakres testu niezawisłości i bezstronności sędziego.
Za wprowadzeniem zmian w dotychczasowym prawie zagłosowało łącznie 203 posłów PiS, koła Polskich Spraw i niezrzeszonych. Przeciwko było łącznie 52 posłów reprezentujących Solidarną Polskę, Konfederację, Kukiz’15 i część lewicowo-liberalnej opozycji;. Wstrzymało się z kolei 189 parlamentarzystów z Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, Koalicji Polskiej czy Porozumienia.
Zmiany w dotychczasowej reformie sądownictwa, która przez lata była broniona przez koalicję rządową, zostały napisane pod dyktando Komisji Europejskiej. Nie ukrywał tego dzisiaj minister do spraw Unii Europejskiej, Szymon Szynkowski vel Sęk. Jednocześnie nie przeszkadzało mu to w krytykowaniu lewicowo-liberalnej opozycji, obwiniając ją za rezolucje Parlamentu Europejskiego krytykujące zmiany w polskim wymiarze sprawiedliwości.
Wycofanie się ze sztandarowej reformy swojego rządu usprawiedliwiał Morawiecki. Premier twierdzi, że co prawda „to trudny kompromis”, tym niemniej należy „zakończyć jeden spór i skupić się na prawdziwym przeciwniku, który jest na Wschodzie, nie na Zachodzie”.
Przyjęcie przez Sejm zmian w reformie sądownictwa związane jest z odblokowaniem środków z Krajowego Planu Odbudowy, przyjętego przez Unię Europejską w grudniu 2020 roku. Morawiecki ogłosił wówczas wielki sukces, ale później okazało się, że otrzymanie miliardów euro z Brukseli obwarowane jest między innymi koniecznością spełnienia blisko 115 kontrowersyjnych „kamieni milowych”.
Na podstawie: interia.pl, dorzeczy.pl.