Świat nadal pozostaje głuchy na zbrodnie wojenne dokonywane w Jemenie przez Arabię Saudyjską i jej regionalnych sprzymierzeńców. Tylko w ostatnich dniach śmierć poniosło kilkudziesięciu cywilów, w tym uczestnicy wesela, natomiast w ubiegły czwartek w jednym z nalotów zginął formalny przywódca Jemenu. Przeciwnicy Saudyjczyków, a więc szyicki ruch Hutich zapowiada jednocześnie odwet za podobne działania.
W poniedziałek w sieci pojawiły się nagrania z miasta Hadżdża w północno-zachodnim Jemenie, gdzie saudyjskie lotnictwo miało zbombardować przyjęcie weselne. Według miejscowego szpitala trafiło do niego blisko czterdzieści ciał, z których większość została rozerwana na kawałki, a także 46 rannych w tym blisko 30 jemeńskich dzieci. Agencja Reutersa donosi natomiast, że w nalocie zginęło 20 osób, natomiast co najmniej 30 zostało rannych.
Tego samego dnia w innym ataku przeprowadzonym przez saudyjskie siły powietrzne zginąć miały co najmniej 33 osoby, W odpowiedzi na te ataki siły jemeńskiego ruchu Hutich zaatakowały instalację saudyjskiego giganta naftowego na południu Arabii Saudyjskiej, przy czym tamtejsze siły powietrzne poinformowały, iż wystrzelone w jej kierunku pociski zostały zestrzelone.
Jednocześnie nieuznawane przez Rijad jemeńskie władze potwierdziły, iż w ubiegły czwartek w jednym z nalotów zginął Salih Ali as-Samad, przewodniczący Najwyższej Rady Politycznej, a więc najważniejszy przywódca polityczny kraju w strefie kontrolowanej przez Hutich. Ruch zapowiedział, że przygotowuje właśnie „miażdżącą odpowiedź” na działania Arabii Saudyjskiej oraz Stanów Zjednoczonych, które zostały określone mianem „zbrodniczego awanturnictwa”.
Szacuje się, że w wyniku trwającej już ponad trzy lata wojny w Jemenie zginęło blisko 10 tysięcy osób, a rannych zostało nawet kilkaset tysięcy, zaś blisko dwa miliony osób musiało opuścić swoje domy. Jemen cierpi dodatkowo z powodu braku pomocy humanitarnej, której dostarczanie blokuje właśnie saudyjska monarchia.
Na podstawie: presstv.com.