Politycy rządzącego Prawa i Sprawiedliwości nie ukrywają, że będą działać na rzecz zwiększenia liczby imigrantów przybywających z Ukrainy i innych wschodnich państw. Zwolennikiem tego rozwiązania jest przede wszystkim wicepremier Mateusz Morawiecki, który ma w tej sprawie wsparcie konserwatywno-liberalnych organizacji pracodawców.
Wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki brał udział w Forum Ekonomicznym w Krynicy, gdzie wystąpił podczas panelu dyskusyjnego poświęconego polityce imigracyjnej. Polityk Prawa i Sprawiedliwości zadeklarował w jego trakcie, że ściągnięcie do Polski pracowników z Ukrainy będzie jednym z elementów Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju. Morawiecki chce w jej ramach osiedlić w Polsce od miliona do dwóch milionów Ukraińców, choć już teraz mówi się o obecności prawie miliona ukraińskich obywateli, którzy pracują w naszym kraju. Polityk PiS twierdzi bowiem, że Polsce brakuje kapitału, a tymczasem gospodarka nie może być kapitałochłonna, stąd potrzebne jest uzupełnienie ubytków na polskim rynku pracy.
Słowa wicepremiera Morawieckiego poparł Bartosz Marczuk, były dziennikarz konserwatywno-liberalnych szmatławców, obecnie pełniący funkcję wiceministra w resorcie rodziny, pracy i polityki społecznej. Stwierdził on, że do 2050 r. należy przyjąć blisko pięć milionów imigrantów, aby utrzymać obecny wzrost gospodarczy, a do powstrzymania negatywnych trendów demograficznych nie wystarczy polityka prorodzinna.
Deklaracje przedstawicieli rządu Beaty Szydło z zadowoleniem przyjęli szefowie konserwatywno-liberalnych organizacji pracodawców. Cezary Kaźmierczak ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców stwierdził, że Polska musi zapewnić legalną możliwość pracy dla miliona Ukraińców, Białorusinów i Wietnamczyków, aby „ratować naszą demografię i gospodarkę”. Opinię Kaźmierczaka podzielił również Robert Gwiazdowski, były szef Centrum Adama Smitha.
Na podstawie: forsal.pl, wnp.pl.