Plan wicepremiera Mateusza Morawieckiego dotyczący budowy silnej gospodarki jak na razie ogranicza się do komputerowych slajdów, a tymczasem w Jaworze ruszyła właśnie budowa fabryki Mercedesa. Kolejna montownia jest przy tym niezwykle kontrowersyjna, ponieważ jej budowę sfinansują także polscy podatnicy, choć stworzy ona jedynie 500 miejsc pracy w strefie zwolnionej z większości podatków.
Umowa w sprawie budowy fabryki silników koncernu motoryzacyjnego Mercedes-Benz została podpisana przez Morawieckiego w październiku ubiegłego roku, mimo że gospodarczy superminister od początku swoich rządów mówi o konieczności rezygnacji z modelu gospodarczego opartego o tanią siłę roboczą. Jak na razie to jednak tylko deklaracje, ponieważ budowa obiektu w dolnośląskim Jaworze właśnie ruszyła, a Morawiecki zagwarantował dotację w wysokości blisko 81 mln złotych.
Niemiecki koncern zapowiadał, iż w jego fabryce silników zatrudnienie znajdzie około 500 osób, a to oznacza, że polski podatnik zapłaci blisko 162 tys. złotych za każde stworzone miejsce pracy. Jednocześnie pieniądze te najprawdopodobniej się nie zwrócą, bowiem montownia jest budowana na terenie Specjalnej Strefy Ekonomicznej, która zwalnia szczególnie zagraniczne przedsiębiorstwa z większości obowiązujących w Polsce podatków.
Krytycy umowy podpisanej przez rząd z Mercedesem zwracają uwagę, iż inwestycja przypomina typowy model rozwoju z lat 90. ubiegłego wieku, czyli tworzy ona niskiej jakości miejsca pracy przy jednoczesnym silnym subsydiowaniu jej z pieniędzy polskich podatników. Jednocześnie jeśli firma zacznie mieć kłopoty finansowe wówczas w pierwszej kolejności zamknie swoje zagraniczne fabryki, czego najlepszym przykładem było zwolnienie przed kilkoma laty 1,5 tys. pracowników montowni Fiata w Tychach.
Wątpliwy jest również dalszy sens samego istnienia Specjalnych Stref Ekonomicznych. Zgodnie z dostępnymi wyliczeniami w latach 1998-2013 budżet państwa stracił przez nie blisko 15 mld złotych.
Na podstawie: se.pl.