Ambasador Rosji w Polsce, Siergiej Andriejew, nie wierzy w możliwość polsko-rosyjskiego zbliżenia w kwestiach historycznych, ponieważ stanowiska obu krajów mają być w tej kwestii skrajnie rozbieżne. Dodatkowo dyplomata oskarża nasz kraj o fałszowanie historii, a dowodem na poparcie tej tezy ma być niszczenie pomników Armii Czerwonej oraz obarczanie Związku Radzieckiego winą za wybuch II wojny światowej.

Andriejew w wywiadzie dla rosyjskiej agencji prasowej RIA Novosti odniósł się przede wszystkim do swojej wizyty w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Dyplomata został bowiem wezwany do niego w piątek, w związku z ostatnimi wypowiedziami rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, usilnie forsującego w ostatnich dniach tezę na temat współpracy Polski z hitlerowskimi Niemcami. Szef Departamentu Wschodniego MSZ, Jan Hofmokl, miał przekazać Andriejewowi stanowczy protest przeciwko ostatnim wypowiedziom Putina i innych rosyjskich polityków.

Rosyjski ambasador twierdzi, że „rozmowa była czasami trudna, ale jednocześnie była poprawna”, przy czym strona rosyjska ma mieć „wystarczająco dużo argumentów”, aby poprzeć swoje stanowisko dotyczące kwestii wybuchu II wojny światowej. Andriejew nie ukrywa jednak istnienia dużych rozbieżności pomiędzy Moskwą a Warszawą, które dotyczą całej wspólnej polsko-rosyjskiej historii, a przede wszystkim właśnie tego konfliktu. Ponadto dyplomata podkreślił, że rozmowa nie zakończyła się złożeniem na jego ręce oficjalnego protestu przeciwko ostatnim wypowiedziom jego zwierzchników.

Zdaniem Andriejewa polska narracja historyczna skupia się na Pakcie Ribbentrop-Mołotow jako „prologu do wybuchu II wojny światowej, niemalże sygnałem do jej rozpoczęcia”, gdy tymczasem „historia nie zaczyna się od tego wydarzenia”. Jej początkiem ma być bowiem Traktat Wersalski, który „stworzył podwaliny dla niemieckiej zemsty”, a ułatwiła ją polityka ustępstw mocarstw zachodnich oraz Polski wobec Hitlera, co zakończyło się „skierowaniem agresji w stronę Związku Radzieckiego”. Dyplomata przypomina też o „spisku monachijskim”, w którym nasz kraj miał nie uczestniczyć, ale ” interesy Polski właściwie reprezentował Hitler”.

W wypowiedzi ambasadora Rosji w Polsce przewija się wątek rzekomego fałszowania historii. Według Andriejewa zrównanie ZSRR i III Rzeszy to „próba zaciemnienia odpowiedzialności państw zachodnich”, a sam Związek Radziecki miał  był nakierowany na „stworzenie systemu bezpieczeństwa zbiorowego, który by opierał się na odrzuceniu agresji Hitlera oraz na który pracował Związek Radziecki i dyplomacja radziecka, między innymi z tego względu, że zdecydowanie odrzuciła go przedwojenna Polska”.

Stara się on także doszukiwać spisku, który ma być związany ze zbliżającą się 75. rocznicą „zwycięstwa narodu radzieckiego w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej”. Według Andriejewa w naszym kraju od dawna istnieją próby „zaprzeczania decydującej roli Związku Radzieckiego, Armii Czerwonej, w ratowaniu Polski, którą naziści zamierzali unicestwić w ramach Generalnego Planu Wschodniego”. Powtarza on więc charakterystyczną dla Rosji narrację o istnieniu Polski dzięki zwycięstwu ZSRR, a także krytykuje niszczenie pomników Armii Czerwonej jako „pozbycia się tzw. fałszywego poczucia wdzięczności wobec Związku Radzieckiego i Armii Czerwonej”.

Dzień wcześniej rosyjski dyplomata odniósł się do wizyty w polskim MSZ w rozmowie z agencją TASS. W tej wypowiedzi odnosił się głównie do słów wiceministra spraw zagranicznych Andrzeja Przydacza, który poinformował Polską Agencję Prasową o przekazaniu Andriejewowi stanowczego sprzeciwu wobec ostatnich słów rosyjskiego establishmentu. Zdaniem ambasadora takie słowa nie padły jednak w jego obecności, ponieważ rozmawiał on jedynie ze wspomnianym Hofmoklem.

Na podstawie: ria.ru.

Zobacz również;