Rosyjski miliarder Andriej Filatow jest gotów kupić dwa „kontrowersyjne” pomniki, których usunięcia domagają się w Stanach Zjednoczonych aktywiści skupieni w ruchu Black Lives Matter. Monumenty przedstawiają XIX-wiecznego amerykańskiego prezydenta Theodore’a Roosevelta i kolonizatora Alaski Aleksandra Baranowa, mających mieć zasługi dla państwa rosyjskiego.
Opinia publiczna na całym świecie poniekąd przyzwyczaiła się już do „antyrasistowskiej” paranoi, polegającej na poszukiwaniu „kontrowersyjnej” przeszłości postaci przedstawionych na pomnikach na całym świecie. W Stanach Zjednoczonych histeria po śmierci niejakiego George’a Floyda wciąż więc nie ustaje, stąd na celowniku aktywistów Black Lives Matter wciąż znajduje się cała paleta domniemanych „rasistów”.
Ostatnio znalazły się wśród nich dwie kolejne postaci związane z historią Ameryki. Pierwszą z nich jest wspomniany Roosevelt, którego pomnik znajduje się przed Amerykańskim Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku. Aktywiści BLM zarzucają prezydentowi USA w latach 1901-1909, że został on przedstawiony na monumencie w towarzystwie zniewolonych murzyna i Indianina. Jeśli chodzi o Baranowa to jego pomnik został umiejscowiony w jednej z miejscowości na Alasce, dlatego przedstawiciele rdzennej ludności chcą jego usunięcia.
Tymczasem rosyjski miliarder Filatow jest właścicielem Fundacji Art Russe, zajmującej się przede wszystkim skupowaniem dzieł sztuki związanych z czasami funkcjonowania Związku Radzieckiego. Biznesmen chciałby zakupić oba pomniki, bo nazywa Roosevelta i Baranowa postaciami zasłużonymi dla rosyjskiej historii. Roosevelt w 1904 roku pośredniczył w podpisaniu traktatu pokojowego między Rosją a Japonią, z kolei Baranow organizował kolonizację Alaski przed jej wykupieniem przez Amerykanów.
Na podstawie: cnn.com.