Falę oburzenia w Rosji wywołały najnowsze publikacje ukazującego się we Francji tygodnika „satyrycznego” Charlie Hebdo, odnoszące się do katastrofy rosyjskiego samolotu pasażerskiego lecącego z Egiptu. Fala komentarzy zalała media społecznościowe a głos w tej sprawie zabrali również przedstawiciele władz.
Rosjanie mówią o żałosnej prowokacji tygodnika, który ma sprowokować reakcje. Tygodnik znany jest z publikowania wulgarnych karykatur obrażających religie chrześcijańską czy islam. Dotyka także różnego rodzaju spraw politycznych, redakcja pisma włączała się np. w kampanie przeciwko francuskiemu Frontowi Narodowemu, jednak nie krytykuje i nie wyśmiewa np. ideologii syjonistycznej czy spraw związanych ze światowymi organizacjami żydowskimi ani problemów multi-kulti. Jak mówił jego redaktor naczelny, pismo reprezentuje wszelkie odłamy lewicy.
Publikacja, która oburzyła Rosjan to karykatura przedstawiająca spadające na ziemie części rosyjskiego samolotu i ciała pasażerów a na niej dwóch terrorystów tzw. Państwa Islamskiego chowającymi się przed nimi z podpisem mówiącym „Rosyjskie lotnictwo intensyfikuje bombardowania”. Odnosi się to do zaangażowania Rosji w pomoc rządowi syryjskiemu w walce z terrorystami i opłacaną przez Waszyngton „umiarkowaną opozycją”.
Drugi z rysunków pokazuje wrak samolotu i czaszkę z podpisem „Ryzyko tanich rosyjskich lotów. Powinienem wziąć kokainę”. Rysunek odnosi się do dwóch francuskich pilotów, którzy uciekli na Dominikanę przed aresztowaniem za próbę przemytu 680 kilogramów kokainy.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że w Rosji takie publikacje są po prostu bluźnierstwem i uznał za niedopuszczalne wyśmiewanie katastrofy. Pieskow powiedział, że nie ma to nic wspólnego z wyrażaniem swojego zdania czy wolnością słowa. Gerard Brian, redaktor naczelny Charlie Hebdo komentując reakcję Kremla powiedział, że w jego tygodniku pojęcie bluźnierstwa nie istnieje a gazeta ta jest „świecką, demokratyczną i ateistyczną”. Pieskow powiedział, że wraz ze współpracownikami bezskutecznie szukali w archiwum gazety karykatur odnoszących się do styczniowego zamachu na ich redakcyjnych kolegów.
Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego MSZ na swoim profilu na Facebooku zapytała Rosjan czy ktoś jeszcze „jest Charlie”? Odnosiło się do hasła kampanii solidarności z zabitymi w zamachu rysownikami, którą rozpętały media i politycy. W wielu krajach odbywały się demonstracje popierające „wolność słowa” w wykonaniu tygodnika. Żałobno-solidarnościowa histeria medialna udzieliła się ludziom w wielu krajach, także w Rosji czy Polsce. Hasło „Je suis Charlie” miało pokazywać poparcie dla rozumianej w ten sposób wolności słowa.
Nie jest to pierwszy raz gdy „satyrycy” pisma wyśmiewają katastrofy w którym życie stracili niewinni ludzie. Po katastrofie malezyjskiego samolotu MH370 i odnalezieniu jego wraku, w Charlie Hebdo pojawiła się karykatura odnosząca się do identyfikacji rozbitej maszyny. Na okładce tygodnika zamieszczono rysunek pary uciętych rąk, trzymanych na parze leżących na plaży kobiecych piersi. Napis nad rysunkiem brzmiał „znaleźliśmy trochę pilota i stewardessy”.
na podstawie: rt.com