Rosyjskim Żydom i mediom głównego nurtu nie podoba się znaczny wkład rosyjskich nacjonalistów w ostatnie antyrządowe protesty, które przetoczyły się przez kraj. Przedstawiciele organizacji żydowskich wzywają do zabrana głosu w tej sprawie i podjęcia prób wykluczenia nacjonalistów z ruchu społecznego wyrosłego na bazie protestów.
Jak twierdzą, udział nacjonalistów w protestach antyrządowych zagraża demokracji (!) i zwiększa możliwość zdobycia przez nich poparcia wśród niezadowolonych (także z tejże demokracji) ludzi. Uczestnictwo i aktywne włączenie się autentycznych środowisk antysystemowych w protesty niepokoi Żydów zrzeszonych w powstałej 40 lat temu organizacji NCSJ wspierającą swobodną emigrację Żydów ze Związku Radzieckiego, którzy, jak zapewniają, „są wrażliwi odnośnie wartości demokratycznych połączonych z ideą społeczeństwa obywatelskiego”.Żydzi wzywają do wykluczenia nacjonalistów z debaty publicznej na rzecz „zapewnienia rządów prawa i poszanowania odmienności etnicznej oraz wyeliminowania popularnego antysemityzmu”, obawiając się realnego zwrotu społeczeństwa przeciwko władzy. Wypowiadając się w imieniu Rosjan, przedstawiciele żydowskich organizacji mówią, że w jakimkolwiek ruchu społecznym w Rosji nie ma miejsca dla nacjonalistów, ponieważ środowisko to nie sprzyja multi-etnicznemu społeczeństwu i „wartościom demokratycznym”.
Środowiska żydowskie twierzą, iż ze względu na szeroki przekrój społeczny i ideologiczny uczestników protestów to na organizacjach takich jak ich spoczywa wyjątkowa odpowiedzialność za dalszy rozwój wydarzeń. Jak piszą w swojej publicystyce, „społeczeństwa oparte na tych (demokratycznych i multi-etnicznych – red.) wartościach są dobre dla mniejszości religijnych i wszystkich grup etnicznych”.
Jak widać autentyczny zwrot społeczeństwa przeciwko władzy, ma wrogów nie tylko na rządowych posadach ale wśród samych demonstrantów, czy raczej grup próbujących zinfiltrować ruch i skierować jego niezadowolenie na inne tory. Tory nie zagrażające władzy. Te, które dla dobra demokracji i wolności słowa wykluczą niewygodną i zdecydowaną na walkę z władzą grupę.
Podobną sytuację mogliśmy zaobserwować w Polsce w związku z protestami w sprawie ACTA, gdzie niektóre media stanowczo wyrażały swoje oburzenie z faktu organizacji wielu manifestacji przez nacjonalistów i aktywnego uczestnictwa w nich tego środowiska, tym samym próbując wykluczyć w protestów grupę, z którą im nie po drodze. W imię wolności słowa i demokracji, a jakże.