Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej informuje o powrocie niektórych swoich jednostek do baz wojskowych. Miały one dotąd uczestniczyć w bliżej nieokreślonych ćwiczeniach wojskowych przy granicy z Ukrainą. Tymczasem Stany Zjednoczone wciąż czekają na wieści ze strony Rosji, która otrzymała odpowiedź na swoje żądania gwarancji bezpieczeństwa.

Jeszcze wczoraj rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu raportował prezydentowi Władimirowi Putinowi o trwających manewrach wojskowych, w których mają brać udział praktycznie wszystkie jednostki na terenie całego kraju. Od 10 lutego trwały ponadto wspólne ćwiczenia z Białorusią, a 13 lutego zaczęły się działania Rosji na wodach Morza Czarnego.

Dzisiaj rosyjski resort obrony, za pośrednictwem swojego rzecznika Igora Konaszenkowa, poinformował o powrocie do swoich baz części Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej przebywających dotąd na granicy z Ukrainą. Według niepotwierdzonych doniesień w ostatnich miesiącach Rosja miała zgromadzić na tym terenie około 100 tys. swoich żołnierzy.

Konaszenkow twierdzi, że wycofywane są jednostki z południowych i zachodnich okręgów wojskowych. Powracają one do swoich baz za pośrednictwem transportu drogowego i kolejowego. W sieciach społecznościowych pojawiły się zresztą nagrania mające pokazywać odwrót rosyjskiego wojska.

Ukraiński minister spraw zagranicznych Dmitrij Kuleba nie wierzy jednak w pojawiające się doniesienia. Kijów oczekuje dowodów na rzeczywiste wycofanie rosyjskich jednostek wojskowych i tylko wówczas uwierzy w chęć deeskalacji ze strony Rosji. Kuleba twierdzi jednocześnie, że Ukrainie udało się powstrzymać Rosję przed pogorszeniem się sytuacji.

Zaledwie kilka godzin wcześniej do sprawy napięć Kijowa z Moskwą odniósł się Waszyngton, który kilka dni wcześniej informował o możliwym rozpoczęciu wojny już 16 lutego. Obecnie Departament Stanu USA utrzymuje, iż nie ma jeszcze ostatecznej decyzji Putina w tej sprawie. Poza tym Ameryka czeka na odpowiedź Rosji na korespondencję dotyczącą gwarancji bezpieczeństwa ze strony Zachodu.

Na podstawie: onet.pl, korrespondent.net, reuters.com, aljazeera.com.