„Krytyczna teoria rasowa” została wprowadzona na szeroką skalę w amerykańskich szkołach po wydarzeniach związanych ze śmiercią George’a Floyda. Od tego czasu narasta opór rodziców uczniów uczęszczających do tamtejszych placówek. Matka uczennicy z Wirginii niedawno skarżyła się, że jej córka po lekcjach historii pytała się czy jest zła z samego faktu urodzenia się z białym kolorem skóry.
Założenia „krytycznej teorii rasowej” nie są nowe. Powstały one jeszcze w latach 70. na amerykańskich uczelniach, lecz później ich zwolennicy de facto stworzyli ruch polityczny opowiadający się za jej powszechnym nauczaniem. Jej propagatorzy twierdzą, że dotychczas obowiązujący system polityczny i prawny w Stanach Zjednoczonych ma na celu utrzymywanie „supremacji białej rasy”.
Teoria stała się popularna zwłaszcza po śmierci Floyda. W ramach walki z „rasizmem”, na szeroką skalę wprowadzono ją już nie tylko na amerykańskich uczelniach, ale również w szkołach niższego szczebla edukacji.
Kilka dni temu o „krytycznej teorii rasowej” dyskutowano podczas posiedzenia rady szkół publicznych hrabstwa Loudon w stanie Wirginia. Jedna z amerykańskich matek poinformowała w jej trakcie o problemach swojej sześcioletniej wówczas córki. Po jednej z lekcji historii miała ona przyjść do domu i zadać pytanie czy jest złą osobą z samego faktu urodzenia się jako biały człowiek.
Między innymi z tego powodu Amerykanka zdecydowała się przenieść swoją córkę ze szkoły publicznej do prywatnej. Z powodu wysokich opłat chciałaby z powrotem posłać ją do szkoły państwowej, lecz potrzebna jest do tego zmiana obecnej administracji Wirginii.
Kwestie szkolnictwa publicznego zdominowały kampanię przed wtorkowymi wyborami na gubernatora tego stanu. Pełniący obecnie tę funkcję Terry McAuliffe z Partii Demokratycznej zaprzeczał więc, że w szkołach nauczana jest „krytyczna teoria rasowa”, choć na stronach internetowych miejscowej administracji nauczyciele są wprost wzywani do jej implementacji w szkołach.
Na podstawie: nypost.com.