Przed tygodniem służby zatrudnienia Stanów Zjednoczonych ogłosiły nowy rekord liczby osób pozostających bez pracy, natomiast teraz został on przebity i to ponad dwukrotnie. Siedem dni temu z powodu ograniczeń związanych z epidemią koronawirusa bez pracy pozostawało 3,3 miliona osób, a teraz jest to już 6,6 miliona. Ekonomiści uważają, że już w tej chwili Ameryka ma do czynienia z recesją i liczba osób bez pracy będzie dalej rosnąć.

Dane dotyczące zatrudnienia w USA zbiera tamtejsze Biuro Statystyki Pracy. Z jego szacunków wynika, że tylko do 21 marca zarejestrowanych jako osoby bezrobotne było w sumie 3,3 miliona amerykańskich obywateli. Teraz liczba ta wzrosła już jednak do 6,6 miliona według danych na 28 marca, stąd jest absolutnym rekordem w całej amerykańskiej historii. Dzisiejsza statystyka najprawdopodobniej zaniża jednak te dane.

Trzeba bowiem pamiętać, że wiele osób zaczęło zgłaszać się do urzędów pracy dopiero po decyzji prezydenta Donalda Trumpa. Zdecydował się on podpisać bezprecedensowy program wsparcia dla amerykańskiej gospodarki w wysokości prawie 2 bilionów dolarów. Właśnie dzięki niemu prawo do federalnych i stanowych zasiłków dla bezrobotnych otrzymali pracownicy koncernów oraz osoby prowadzące działalność na swój własny rachunek. Dodatkowo media informują o prawdziwym „tsunami” w urzędach, które nie nadążają z rejestracją wszystkich zgłaszających się do nich osób.

Wcześniej ekonomiści prognozowali, że liczba pozostających bez pracy mieszkańców Stanów Zjednoczonych może wynieść blisko 14 milionów. Teraz uważają podobny pogląd za nazbyt optymistyczny, bo tamtejsza gospodarka już teraz znalazła się w poważnej recesji. To zaś oznacza, że ostatecznie zatrzymany został dotychczasowy boom dotyczący rekordowej liczby utworzonych nowych miejsc pracy. Ponadto PKB w drugim kwartale tego roku spadnie w ujęciu rocznym o blisko 40 proc.

Dramatycznej sytuacji w Ameryce nie ukrywa nawet sam Trump. We wtorek apelował on o bezwzględne przestrzeganie nakazów i zakazów wprowadzonych przez amerykański rząd federalny, bo „to sprawa życia i śmierci”. Jego zdaniem najbliższe dwa tygodnie dla USA „będą bolesne”, a między innymi z tego powodu pod jego naciskiem do leczenia COVID-19 dopuszczono leki na malarię. Stanie się tak mimo ostrzeżeń ekspertów, wskazujących na skutki uboczne ich stosowania oraz możliwości szybkiego wykorzystania wszystkich tego typu medykamentów.

Na podstawie: nypost.com, cnn.com.