Nawet wierchuszka Lewicy Razem nie nadąża za kolejnymi niuansami lewicowej polityki tożsamości. Ugrupowanie musiało więc zamieścić przeprosiny, bo zostało oskarżone o tolerowanie osób niechętnych transseksualistom. Razem nie tylko się pokajało, ale dodatkowo zapowiedziało organizację specjalnych szkoleń mających zapobiegać „transofobii”.

Wszystko zaczęło się w ubiegłym tygodniu. Właśnie wówczas „odkopano” wywiad z grudnia ubiegłego roku, który magazynowi „Wysokie Obcasy” udzieliła lewicowa działaczka Urszula Kuczyńska. Asystentka posła Macieja Koniecznego z Lewicy Razem miała wówczas powiedzieć, że nie podoba jej się zamiana słowa „kobieta” na „osoba z macicą”, a także daleko posunięta ingerencja w dotychczasowe słownictwo.

Burzę na temat wypowiedzi Kuczyńskiej zrobili przede wszystkim działacze młodzieżówki Lewicy Razem. Oskarżyli oni Kuczyńską o niechęć do transseksualistów. Asystentka Koniecznego ma być zresztą nie tylko „transofobem”, lecz również „TERF-em”, czyli feministką odrzucającą tezę o kobiecości transseksualistów. Młodzi Razem wydali nawet specjalne oświadczenie, w którym odcięli się od „transofobicznych” wypowiedzi.

Co więcej, młodzieżówka Lewicy Razem domagała się wszczęcia partyjnego postępowania wobec Kuczyńskiej. W jej obronie stanął jednak wspomniany Konieczny, a także Adrian Zandberg. Zdaniem tego pierwszego wypowiedzi Kuczyńskiej nie dyskryminują nikogo i „w pełni mieszczą się w dopuszczalnych ramach debaty publicznej”. Także Zandberg nie dopatrzył się „szerzenia nienawiści” przez lewicową działaczkę.

Ostatecznie zarząd Lewicy Razem wydał oświadczenie, przepraszając w nim „osoby trans, niebinarne, queer i całą społeczność LGBT+”. które w ostatnim czasie „nie mogły czuć się bezpiecznie” w samej partii. Z tego powodu partia ma zwrócić się do stowarzyszenia Tranfuzja, aby przygotowało ono „warsztaty antydyskryminacyjne” dla wszystkich członków skrajnie lewicowego ugrupowania.

Na podstawie: partiarazem.pl, wprost.pl.