W sobotę 20 czerwca odbyła się już trzecia edycja manifestacji „Gdyby nie Ursus, gdyby nie Radom” organizowanej przez radomskich Autonomicznych Nacjonalistów (Narodowy Radom). Mimo rocznicowego tematu demonstracji radomscy nacjonaliści poruszali aktualne problemy, z którymi boryka się nasz naród.
Manifestacja miała swój start o godzinie 15:00 spod pomnika ks. Kotlarza. Na miejscu zbiórki zgromadziło się około 150 nacjonalistów i patriotów, prócz organizatorów obecne ekipy Autonomicznych Nacjonalistów z Warszawy, Białobrzegów (Narodowe Białobrzegi), Rzeszowa (Narodowy Rzeszów) i Sandomierza (Narodowy Sandomierz), Młodzież Wszechpolska z Radomia, Warszawy, Szydłowca i Lublina, Narodowe Odrodzenie Polski z Warszawy, Obóz Narodowo-Radykalny z Radomia i Piaseczna, grupy kibiców Czarnych Radom i Radomiaka oraz niezrzeszeni. Po sformowaniu bloku z banerów, tuż przed wyruszeniem pochodu, głos zabiera aktywista Narodowego Radomia na wstępie opowiadając zebranym o męczęńskiej śmierci księdza Kotlarza, zakatowanego przez aparat represji ówczesnego systemu. Główna część przemówienia jest mocno antypolicyjna, pokazująca, że obecna bandycka policja niczym nie rózni się od milicyjnych katów z czasu PRLu. Poruszone zostają bandyckie zachowania policji IIIRP jak wszelkie represje, brutalne pobicia czy nawet morderstwa z premedytacją, jak ostatni przypadek, który miał miejsce całkiem niedawno, policyjny kat zastrzelił z broni gładkolufowej strzałem w głowę kibica Concordii, który popełnił tak „straszne przestępstwo” jak wbiegnięcie na murawę boiska.
Po zakończeniu przemówienia, kolumna marszowa rusza ulicami Radomia w stronę pominka Czerwca 76. Po drodze wznoszone są klasyczne hasła antykomunistyczne, króluje przyśpiewka „Gdyby nie Ursus, gdyby nie Radom, to byś wpierdalał chleb z marmoladą”, pojawiają się również hasła odnoszące się współczesnych czasów, będące sprzeciwem wobec władzy i niszczącym więzi narodowe kapitaliźmie – „bruk na rząd, rząd n bruk”, „rząd do roboty za 1400 złoty”, „jedną drogą nacjonalizm, uderz, uderz w kapitalizm” oraz nawiązujące do ostatnich afer w wykonaniu rządzących. Pojawiają się też mocne przyśpiewki antypolicyjne.
W końcu marsz dochodzi pod pomnik upamiętniający robotniczy zryw w 1976 roku. Uczestnicy szybko ustawiają się wokół pomnika, głos zabiera kolejny aktywista Narodowego Radomia. Mówca słusznie zauważa, że w czasach PRLu naród umiał się zebrać i walczyć o swoje, co w obecnych czasach liberalizmu, kapitalizmu i coraz większego rozkładu wspólnoty narodowej jest zdaje się niemal niemożliwe. Po przemówieniu następuje złożenie wieńców i zniczy oraz odśpiewanie hymnu narodowego, po czym manifestacja zostaje rozwiązana.