Wpływowy sefardyjski rabin Meir Mazuz uznał epidemię koronawirusa za boską karę, będącą odpowiedzią na organizację homoseksualnych parad równości. Co prawda choroba występuje również w państwach arabskich, ale Mazuz mylnie uznał, że nie jest ona w nich obecna, a powodem takiego stanu rzeczy jest brak podobnych manifestacji w krajach zdominowanych przez muzułmanów.
Duchowy lider ortodoksyjnej partii Jachad, będący także szefem jesziwy Kiszech Rahamim, wygłosił w weekend przemówienie do uczniów swojej szkoły religijnej. Odnosząc się do rozprzestrzeniania się koronawirusa stwierdził on, że epidemia występuje na całym świecie, ponieważ jest odpowiedzią na organizowanie masowych manifestacji mających promować dewiacje seksualne.
„Parada równości jest paradą przeciwko naturze, a jeśli ktoś sprzeciwia się naturze, ten który stworzył naturę mści się na nim” – dodawał Mazuz. Sefardyjski rabin jako przykład wskazywał państwa arabskie, choć mylnie mówił tylko o wykrytym w nich tylko jednym przypadku koronawirusa. Mazuz stwierdził, że w krajach zdominowanych przez Arabów „nie ma takiej skłonności do zła”, dlatego są one bardziej odporne na epidemię.
Nie co inne zdanie autorytet ortodoksów ma na temat Iranu, który zaraz po Chińskiej Republice Ludowej jest państwem z największą liczbą zakażeń. COVID-19 ma rozwijać się więc w Iranie jak kara za złe zachowania Irańczyków, na czele z „nienawiścią do Izraela”.
Uwagi Mazuza zostały potępione zwłaszcza przez organizacje pozarządowe. Liga Przeciwko Zniesławieniu (ADL) stwierdziła, że „w czasie, gdy cały świat jednoczy się, aby zwalczać koronawirusa, rabin Mazuz uważa za właściwe zrzucanie odpowiedzialności za wybuch epidemii na grupy LGBT”. Z tego powodu izraelski oddział ADL zażądał wystosowania przeprosin przez Mazuza.
Na podstawie: timesofisrael.com.