Były szef sztabu generalnego izraelskiej armii, Gadi Eizenkot, uważa za ogromny błąd przyznanie się Izraela do przeprowadzenia nalotów na terytorium sąsiedniej Syrii. Rzeczą ważniejszą od bezpieczeństwa narodowego miała bowiem stać się kampania premiera Benjamina Netanjahu, pokazującego w ten sposób swoją skuteczność na arenie międzynarodowej.
Eizenkot był szefem Sztabu Generalnego Izraelskich Sił Obronnych (IDF) od lutego 2015 do stycznia bieżącego roku, natomiast obecnie pracuje w Instytucie Polityki Bliskiego Wschodu w Waszyngtonie. W wywiadzie udzielonym „Jedi’ot Acharonot”, czyli jednemu z największych izraelskich dzienników, jednoznacznie skrytykował on politykę swojego kraju w dziedzinie bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie.
Jego zdaniem najpoważniejszym błędem armii w ostatnich miesiącach było przyznanie się do serii ataków na irańskie cele znajdujące się w Syryjskiej Republice Arabskiej, co miało przyczynić się do zmniejszenia bezpieczeństwa narodowego Izraela. W czasie dowodzenia wojskiem przez Eizenkota Izrael w ramach „polityki niejednoznaczności” nie przyznawał się do podobnych aktów, aby w ten sposób zminimalizować ryzyko działań odwetowych ze strony swoich regionalnych wrogów.
Krytycy szefa obecnego izraelskiego rządu wielokrotnie podkreślali, że Netanjahu ryzykuje bezpieczeństwo państwa ze względu na prowadzone w tym roku dwie kampanie wyborcze. Właśnie po zakończeniu kadencji Eizenkota izraelskie wojsko wprost zaczęło przyznawać się od ataków na terytorium Syrii.
Ponadto były szef sztabu IDF stwierdził w rozmowie ze wspomnianą gazetą, iż izraelscy politycy wielokrotnie wywierali na niego naciski, aby rozpoczął konflikt zbrojny z regionalnymi wrogami swojego kraju. Jednocześnie skrytykował on Netanjahu za błędną politykę wobec Strefy Gazy, której efektem jest zwiększenie swojego potencjału wojskowego przez palestyński Hamas.
Na podstawie: timesofisrael.com, ynetnews.com.