W czerwcu wyhamował spadek zatrudnienia w naszym kraju, z kolei dane dotyczące wzrostu wynagrodzeń były lepsze niż przewidywali ekonomiści. To jednak koniec dobrych wiadomości. Narodowy Bank Polski w swoich kolejnych prognozach kreśli niepokojącą przyszłość polskiej gospodarki, na czele z załamaniem się liczby prywatnych inwestycji oraz dalszym wzrostem bezrobocia.

Główny Urząd Statystyczny zaprezentował swoje pomiary rynku pracy w czerwcu bieżącego roku. W porównaniu do maja zatrudnienie w Polsce wzrosło o blisko 12 tys., choć i tak było o 3,3 proc. mniejsze niż w analogicznym okresie przed rokiem. Ponadto wyższy niż prognozowali ekonomiści okazał się wzrost płac. W czerwcu w porównaniu do ubiegłego roku przeciętne wynagrodzenie było wyższe o 3,6 proc., podczas gdy zdaniem specjalistów miało ono wzrosnąć o 1,5 proc.

Powyższe wskaźniki wydają się być jedynie poszukiwaniem jakiekolwiek dozy optymizmu, w związku z przełożeniem się pandemii koronawirusa na sytuację polskiej gospodarki. Narodowy Bank Polski kreśli natomiast dużo gorsze scenariusze. Przede wszystkim spaść ma liczba prywatnych inwestycji w polskiej gospodarce i to aż o 20 proc. w stosunku do sytuacji sprzed COVID-19. Najprawdopodobniej dopiero w 2022 roku ich poziom wzrośnie, ale będzie dalej na minusie.

Sytuację w drugiej części bieżącego roku może poprawić jedynie częściowa odbudowa popytu konsumpcyjnego, poprawa perspektyw eksportowych oraz wsparcie w ramach prowadzonej przez NBP polityki fiskalnej i monetarnej.

Przed dwoma dniami bank centralny informował, że skala kryzysu gospodarczego w naszym kraju będzie dużo wyższa niż przewidywali to niezależni ekonomiści. W tym roku nasza gospodarka skurczy się aż o 5,7 proc., a według najbardziej pesymistycznego scenariusza nawet o 7 proc. Ekonomiści twierdzili tymczasem, że recesja nie znajdzie się na poziomie wyższym niż 4 proc. Wzrost gospodarczy w przyszłym roku wyniesie więc 4,3 proc., zaś w 2022 r. około 4 proc.

W kolejnych kwartałach rosnąć ma też liczba bezrobotnych Polaków. Wpływ na taki stan rzeczy będzie miał głównie kończący się okres ochronny pracowników mających etaty, a ponadto spadający popyt na pracę.

Na podstawie: money.pl, bankier.pl, rmf24.pl, businessinsider.com.pl.