Syryjski prezydent Baszar al-Assad udzielił wywiadu holenderskiej stacji telewizyjnej. Stwierdził w nim, że ma wątpliwości dotyczące uczciwości państw zachodnich w walce z terroryzmem, ponieważ nie robiły one tego jeszcze przed powstaniem Państwa Islamskiego.
Pytany o masową emigrację Syryjczyków z kraju, al-Assad stwierdził, że nie jest zaskoczony tym faktem, ponieważ uciekają oni przed atakami terrorystycznymi oraz zniszczoną infrastrukturą, a także embargami nałożonymi na Syrię przez państwa zachodnie. Według syryjskiej głowy państwa, obostrzenia wobec jego kraju wydatnie przyczyniły się do rozwoju grup terrorystycznych.
Dlatego też al-Assad ma wątpliwości dotyczące działalności państw zachodnich. Jego zdaniem, Europą kieruje strach a nie wartości. Zaczęła ona bowiem zwalczać terroryzm dopiero po ataku na World Trade Center oraz ostatnich zamachach w Paryżu. Tymczasem jeszcze przed powstaniem Państwa Islamskiego, istniały grupy takie jak Al-Kaida czy Front al-Nusra, z którymi nie podjęto jednak walki.
Prezydent Syrii uważa, że działania przeciwko terroryzmowi powinny być prowadzone na stabilnych i zrównoważonych zasadach. Tymczasem wiele państw zachodnich sprzedało swoje wartości dla petrodolarów, pozwalając Arabii Saudyjskiej na eksportowanie wahhabickiej ideologii do Europy. Konsekwencją takich działań jest napływ terrorystów z Europy do Syrii, gdzie walczą oni po stronie ekstremistów.
Al-Assad uważa, że gdyby przestano wspierać radykalną opozycję w Syrii, konflikt zostałby zakończony w mniej niż rok. Obecnie jedynie Rosja, Iran i ich sojusznicy wspierający politycznie syryjski rząd są gotowi rozwiązać trwający kryzys.
Na podstawie: presstv.ir.