Czy konserwatyści mogą zachować tradycyjne wartości i jednocześnie uczestniczyć w społecznym postępie? Odpowiedzi na to pytanie w swoim ostatnim numerze poszukują przedstawiciele tego nurtu politycznego skupieni wokół czasopisma „Pressje”, które z jednej strony od dawna wspiera prospołeczny rozwój gospodarczy, ale z drugiej zastanawia się nad ewentualnymi jego konsekwencjami dla wartości chrześcijańskich i wspólnotowych.
Ostatni jak dotąd numer „Pressji” ma więc odpowiedzieć na pytanie, czy konserwatysta może być otwarty na wszelkiego rodzaju innowacje, czy też powinien podchodzić do nich z dużą dozą ostrożności, aby nie ucierpiały z ich powodu tradycyjne wartości jakim hołduje. Teka numer 49 krakowskiego magazynu rozpoczynają więc teksty wprowadzające do samej definicji słowa „postęp” i kryjącymi się za nim głównie oświeceniowymi ideami. Zrozumienie roli postępu w świecie nie jest przy tym możliwe bez odwoływania się do historiozofii, a więc myślenia o historii jako o procesie dającym się zrozumieć według określonych zasad.
Oczywiście sam postęp może być rozumiany jako korzystny dla wspólnoty rozwój gospodarki przynoszący większe finansowe zyski, lecz może być również poważnym zagrożeniem dla tradycyjnie rozumianej cywilizacji. Redakcja „Pressji” zastanawia się więc nad skutkami robotyzacji debatując nad popularnymi produkcjami filmowymi, mającymi zmusić ludzi do refleksji nad negatywnymi skutkami nowych technologii, zaś Karol Wałachowski w tekście „Przyjdzie robot i zabierze nam pracę” stara się tonować podobne obawy. Na przestrzeni lat powstało bowiem wiele prac dotyczących katastroficznego obrazu ludzkości po zastąpieniu jej pracy przez roboty, co wciąż jednak nie osiągnęło większej skali.
Teoretyczne podejście do kwestii postępu jest tylko wstępem do pytania o to, jak powinno się zmodernizować Polskę. Według Jana Filipa Staniłki, pracownika Ministerstwa Rozwoju i jednego z twórców rządowej Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju, największym problemem Polski jest obecnie brak innowacji spowodowany nastawieniem polskich przedsiębiorstw na konkurowanie jedynie niską ceną oraz ich niechęcią do inwestowania w wiedzą pracowników, która jest ceniona dużo mniej od kapitału opartego o pracę. Zdaniem Staniłki zmiana takiego stanu rzeczy jest kwestią nie tylko prawodawstwa, lecz przede wszystkim żmudnych przemian mentalnościowych.
Podobnie jest w kwestii większej partycypacji pracowników w zarządzaniu przedsiębiorstwami, o czym w tekście „Godność, własność, solidarność” pisze Krzysztof Mazur. Zauważa on, że współczesny kapitalizm nie ma wiele wspólnego z jego założeniami, ponieważ większości ludzi brakuje właśnie kapitału, który nawet w postaci bankowych kredytów zarezerwowany jest dla osób już posiadających duży majątek. Receptą na taki stan rzeczy ma być akcjonariat pracowniczy, czyniący z osób zatrudnionych w przedsiębiorstwie jego współwłaścicieli. W tym kontekście także nie wszystko da się załatwić przy pomocy czarodziejskiej wróżki, ani też matematycznych wyliczeń – i tutaj konieczna jest zmiana mentalności, aby pracownicy czuli odpowiedzialność za firmę w której będą posiadać udziały.
Z ciekawych materiałów z najnowszej teki „Pressji” warto wspomnieć o „bloku europejskim”, czyli tekście i dwóch wywiadach poświęconych sprawie solidarności wewnątrz Unii Europejskiej oraz walucie euro. Wynika z nich przede wszystkim, że krakowskie pismo nie wyklucza możliwości rozpadu nie tylko strefy euro, lecz nawet samej Unii, która mimo pięknych założeń wcale nie opiera się na zasadach solidarnościowych, zaś jej główni aktorzy myślą przede wszystkim w kategoriach własnego zysku. Sam unijny pieniądz zdaniem jednego z rozmówców „Pressji” wcale nie oddziałuje pozytywnie na gospodarkę, ponieważ posiadanie własnej waluty przez państwa narodowe pozwala im na dostosowywanie polityki monetarnej do stojących przed nimi wyzwań gospodarczych, natomiast euro dodatkowo nie mogło się udać w obszarze tak zróżnicowanego stopnia rozwoju, jaki reprezentują sobą państwa posiadające je obecnie jako swoją walutę.
Ostatni jak dotąd numer „Pressji” ukazał się jeszcze przed zmianami w rządzie i expose nowego premiera Mateusza Morawieckiego, który przynajmniej w sferze deklaracji ma kontynuować wspierany zresztą przez magazyn model nowego rozwoju polskiej gospodarki, ale duże wątpliwości budzi przy tym chociażby jego wciąż niezwykle bliska relacja z sektorem bankowym. Pozostaje mieć nadzieję, iż krakowskie pismo w swoich kolejnych numerach będzie bacznie przyglądać się rzeczywistej realizacji modernizacyjnych planów ekonomicznych obozu „dobrej zmiany”.
M.