Wczoraj niemiecki land Turyngii wybrał swojego nowego premiera, którym został liberał Thomas Kemmerich. Ostatecznie po kilkunastu godzinach zdecydował się zrezygnować, ponieważ został wybrany między innymi głosami Alternatywy dla Niemiec oraz chadeków, co spotkało się ze zdecydowanym potępieniem ze strony kanclerz Angeli Merkel.
Wybór Kemmericha był możliwy dzięki zawarciu koalicji jego liberalnej Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) oraz Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU), a przede wszystkim dzięki jej wsparciu przez narodowo-konserwatywną Alternatywę dla Niemiec (AfD). Tym samym polityk FDP zastąpił na stanowisku premiera landu Bodo Ramelowa z postkomunistycznej Lewicy, który sprawował tę funkcję przez sześć ostatnich lat.
Niemieckie media i czołowi politycy nie cieszyli się jednak z przerwania trwającego od prawie czterech miesięcy impasu, związanego z przeprowadzonymi w październiku ubiegłego roku wyborami do landtagu. Ich zdaniem wybór premiera Turyngii głosami parlamentarzystów AfD był „czarnym dniem dla demokracji”, bo oznaczał wyjście „skrajnej prawicy” z izolacji obowiązującej od zakończenia II wojny światowej.
Najbardziej krytycznie o działaniach członków CDU wyraziła się była przewodnicząca tej partii, pełniąca wciąż funkcję szefa rządu federalnego. Zdaniem Merkel poparcie Kemmericha wraz z AfD było „niewybaczalnym błędem” i zaprzeczało wartościom niemieckiej chadecji, stąd wezwała ona do odwołania go ze stanowiska.
Ostatecznie nowy premier Turyngii sam zrezygnował ze swojej funkcji, choć początkowo wykluczał on zdecydowanie się na taki krok. Polityk liberałów twierdził, że zyskał poparcie całego demokratycznego centrum, a przede wszystkim został wybrany w demokratycznych wyborach. Po ogłoszeniu swojej rezygnacji opowiedział się on za nowymi wyborami do landtagu, stąd właśnie taki wniosek ma złożyć FDP.
Na podstawie: jungefreiheit.de, welt.de.