Zamachy terrorystyczne są dla polityków wymarzonym pretekstem dla ograniczania wolności obywateli. Tak było w USA po zamachach 11 września, kiedy zostały wprowadzone „Patriotic acts”, podobnie stanie się po zamachach we Francji.
Z nadarzającej się okazji chce na przykład skorzystać David Cameron. Premier Wielkiej Brytanii oświadczył, że jeśli tylko wygra wybory mające się odbyć w maju tego roku, to zwiększy zakres kompetencji służb specjalnych, by mogły łatwiej podsłuchiwać rozmowy telefoniczne i wygodniej monitorować internetową komunikację mieszkańców UK. Wszystko oczywiście w ramach „walki z terroryzmem”.
„Jeśli zostanę wybrany na premiera, upewnię się, że powstaną kompleksowe przepisy, które nie pozwolą, by terroryści mieli bezpieczną przestrzeń do komunikowania się” – zapewnił.
Cameron przedstawił swoje plany na ewentualną przyszłą kadencję przy okazji wystąpienia w Nottingham. Zaprezentował tam manifest Partii Konserwatywnej oraz zapowiedział, że wprowadzi akty prawne, które zalegalizują inwigilację osób podejrzanych o terroryzm. Chodzi przede wszystkim o aktywność w sieci internetowej i inne formy komunikacji, na przykład telefoniczną.
„Pierwszym obowiązkiem każdego rządu jest utrzymanie bezpieczeństwa kraju i obywateli” – oznajmił premier. W jego opinii zamachy w Paryżu „jeszcze raz pokazały skalę zagrożenia terrorystycznego i konieczność nadania służbom bezpieczeństwa, wywiadowi oraz policji szerokich uprawnień”.
Konserwatyści już wcześniej próbowali przepchnąć ustawy ograniczające prawo do prywatności Brytyjczyków. Spotkali się jednak z silnym oporem ze strony opinii publicznej, organizacji broniących praw obywateli i swoich koalicjantów w rządzie, czyli Liberalnych Demokratów.
na podstawie: PAP