Wielkimi krokami zbliżają się w Norwegii wybory samorządowe. Kampania wyborcza będzie jednak okrojona, krótsza i być może nawet zdeformowana. Wszystko dzięki atmosferze strachu, jaką wywołały „zamachy” Andersa B. Breivika.
Jens Stoltenberg, premier Norwegii, wezwał z początkiem miesiąca partie polityczne do porzucenia tematyki imigracji podczas nadchodzących wyborów. „Wszyscy musimy się czegoś nauczyć z tragedii” – powiedział Stoltenberg podczas ceremonii upamiętniającej ofiary tzw. „zamachu” z 22 lipca. „Wszyscy możemy mieć potrzebę, by powiedzieć »myliłem się«” – zwrócił się premier do polityków i dziennikarzy. Według dziennika Time, słowa te co prawda nie odnosiły się do konkretnej osoby lub środowiska, między wierszami można było jednak odnaleźć nawiązanie do ostrej debaty w temacie imigracji, jaka miała miejsce ostatnimi czasy.
7 lipca (czyli na ok. 2 tygodnie przed tzw. „zamachami”), The Norway Post opublikował niewygodne dla establishmentu wyniki badań opinii publicznej nt. imigracji. 53.7% obywateli norweskich (należy pamiętać o wysokim odsetku kolorowych imigrantów w społeczeństwie) pragnie całkowitego zatrzymania procesu imigracji, 48.7 zaś uważa, że norweska polityka integracji i asymilacji kolorowych przybyszy całkiem zawiodła (za danymi Aftenposten). Wyniki badania są analogiczne do nastrojów społecznych w innych krajach niszczonych nielimitowaną imigracją spoza Europy, jak np. Wielka Brytania: w lutym w jednym z badań opinii społecznej 63% Białych Brytyjczyków, 43% obywateli brytyjskich pochodzenia azjatyckiego i nawet 17% czarnoskórych obywateli stwierdziło, że imigracja do Wielkiej Brytanii to negatywne zjawisko. Mainstreamowe media i lewica oraz liberałowie wspólnym głosem ostrzegają, że taki sentyment w łonie społeczeństwa może doprowadzić do sukcesów wyborczych „skrajnie prawicowych” ugrupowań. Innymi słowy, zawsze kiedy pseudolewicowo-liberalna taktyka niszczenia kraju i narodu przestaje znajdować aprobatę ślepych mas społeczeństwa, zza pazuchy wyciągany jest ten sam stary, wytarty straszak „prawicowego ekstremizmu”.
Zaskakująco dobrze usytuowany w czasie atak tzw. „prawicowego ekstremisty” Andersa B. Breivika pozwolił establishmentowi w Norwegii na posunięcie jeszcze kilka miesięcy temu niemożliwe – wezwanie opinii publicznej do przymknięcia oka na wolność wypowiedzi i zamknięcia ust w niewygodnym temacie imigracji – głównie kolorowej, pozaeuropejskiej, muzułmańskiej.
za: infowars.com
zobacz również: Antyimigranckie nastroje przybierają na sile w „tolerancyjnej” Norwegii