Węgierscy pracownicy Tesco przeprowadzili w piątek i sobotę strajk ostrzegawczy, podczas którego domagali się podwyżek płac o jedną czwartą, zatrudnienia dodatkowego personelu, a także ustanowienia płacy minimalnej w tej sieci hipermarketów. Z tego powodu blisko 27 sklepów było wczoraj nieczynnych, natomiast w kolejnych pojawiły się duże kolejki, lub kierownictwo Tesco z powodu protestu specjalnie wynajęło do pracy studentów.
Część pracowników węgierskiego oddziału sieci Tesco przystąpiła do protestu jeszcze w piątek, ale to wczoraj miała nastąpić jego kulminacja w postaci odejścia zatrudnionych w hipermarketach od swojej pracy od 10 rano do późnego wieczora. Ogółem wczoraj zamknięto 27 z 206 placówek Tesco znajdujących się na Węgrzech, natomiast w pozostałych pracowało jedynie po kilka osób i tworzyły się spore kolejki. Niektórzy kierownicy sklepów specjalnie wynajęli studentów do zastąpienia strajkujących, ale spora część solidaryzowała się ze swoimi podwładnymi.
Ogółem węgierskie związki zawodowe domagają się podwyżek płac – ich zdaniem wzrost wynagrodzeń powinien ogółem wynieść 25 proc., natomiast jednocześnie potrzebnie jest ustalenie płacy minimalnej w angielskiej sieci, która miałaby wynieść 200 tys. forintów (ok. 2760 złotych) brutto. Ponadto pracownicy Tesco narzekają na nadmierną ilość obowiązków, dlatego domagają się również wzrostu zatrudnienia w sieci o 15 proc. Przedstawiciele Tesco twierdzą przy tym, że w ostatnim czasie podwyższali już wynagrodzenia i nikt nie zarabia mniej niż wartość ok. 2440 zł brutto.
Negocjacje pomiędzy przedstawicielami węgierskich związków zawodowych i kierownictwem sieci na Węgrzech mają zacząć się jutro. Ogółem w Tesco na Węgrzech zatrudnionych jest ok. 20 tys. osób.
Na podstawie: mno.hu, dailynewshungary.com.