Krajowa Komisja Rewizyjna Lewicy Razem przygotowała krytyczny raport na temat działań kilku liderów swojego ugrupowania. Mieli oni mianowicie, z naruszeniem partyjnego statutu, przyznać sobie premie. W pokrętny sposób z całej sprawy tłumaczy się posłanka Marcelina Zawisza, zdaniem której „naruszenie statutu nie oznacza złamania statutu”.
Kilka dni temu do sieci internetowej trafiły wnioski z „Raportu komisji rewizyjnej partii Razem”. Krajowa Komisja Rewizyjna Lewicy Razem stwierdza w nim, że „Zarząd Krajowy w składzie: Maciej Konieczny, Paulina Matysiak, Konrad Mostek, Katarzyna Paprota, Maciej Szlinder, Adrian Zandberg, Marcelina Zawisza, Julia Zimmermann naruszył statut i wewnętrzne regulacje Razem przyznając sobie w sierpniu 2019 premie finansowe”.
Wspomniane wyżej gratyfikacje wyniosły około 152 tys. złotych brutto na każdego działacza skrajnej lewicy zasiadającego w jej zarządzie. Organ kontrolny Lewicy Razem podkreślił, że decyzja o wypłacie premii finansowych nie była konsultowana z żadnym innym wewnątrzpartyjnym gremium. Dodatkowo cała operacja odbyła się z naruszeniem statutu i innych regulacji przyjętych przez członków ugrupowania.
Pierwsze informacje na temat nieprawidłowości finansowych w Lewicy Razem pojawiły się w lipcu ubiegłego roku, przy okazji ujawnienia zarobków posłów ugrupowania w sejmowych oświadczeniach majątkowych. Zarząd Lewicy Razem tłumaczył wówczas, że pieniądze wypłacone posłom z budżetu partii zostały następnie przekazane na jej kampanię wyborczą.
Teraz z raportu Krajowej Komisji Rewizyjnej tłumaczy się Zawisza, która była jednym z głównych beneficjentów premii finansowych. Posłanka twierdzi, że sprawa została już wielokrotnie omawiana i wciąż jest przedmiotem wewnątrzpartyjnych wyjaśnień. Poza tym według niej „naruszenie statutu nie oznacza złamania statutu”, bo „to są dwie różne rzeczy”. Zawisza dodaje, iż premie miały być w całości przekazane na cele społeczne i kampanię Lewicy Razem.
Na podstawie: msn.com, rp.pl.