Krzysztof Folta, szef największego polskiego sklepu internetowego z produktami elektronicznymi, krytykuje rozleniwienie polskiego biznesu. Jego zdaniem podatki w Polsce na tle wielu państw są bardzo niskie, a duży wewnętrzny rynek zbytu powoduje, że polskie firmy nie myślą o innowacyjności i nie są zainteresowane ekspansją do innych państw.
Prezes firmy TIM S.A. udzielił wywiadu zajmującego się innowacjami w biznesie portalowi internetowemu Innpoland.pl. Milioner pytany na początku rozmowy, czy byłby w stanie płacić wyższe podatki odpowiada bez wahania, że nie miałby z tym problemu. Jego zdaniem daniny w Polsce są dużo niższe chociażby od standardów Stanów Zjednoczonych czy Europy Zachodniej, stąd nie rozumie on tragizowania na ich temat. Według Folty niewiele warty jest natomiast biznes, który nie jest na tyle rentowny, aby móc bez problemu płacić podatki. Tymczasem polscy przedsiębiorcy przyzwyczaili się do łatwego życia i „chcą w pierwszym pokoleniu zarobić fortunę (…) tak żeby starczyło na chałupę, furę i wyjazdy na Wyspy Kanaryjskie”.
Jednocześnie Folta twierdzi, że nigdy nie oferował pracownikom najniższego możliwego wynagrodzenia, ponieważ uważa to za największą zmorę polskiego biznesu. Przy niskich zarobkach zatrudnione osoby nie są zainteresowane zbyt wytężoną pracą, a poza tym żerując na taniej sile roboczej przedsiębiorcy nie są zainteresowani innowacjami. Dużą rolę odgrywa w tej kwestii również duży rynek wewnętrzny, który licząc 38 milionów konsumentów nie popycha polskich firm do rozwoju pozwalającego na wejście na zagraniczne rynki. Folta przywołuje tu przykłady Słowenii i Szwajcarii, które z powodu niewielkiej liczby populacji są zmuszone szukać innowacji i ekspansji do innych państw.
Milioner patrzy też z optymizmem na plany wicepremiera i ekonomicznego superministra Mateusza Morawieckiego, który chce wydać blisko 3 mld złotych na rozwój polskich start-upów. Folta zwraca uwagę, iż w Stanach Zjednoczonych państwo i duże grupy zbrojeniowe są głównymi sponsorami różnego rodzaju badań. Właściciel TIM S.A. twierdzi jednocześnie, że Morawieckiemu zarzuca się tworzenie jedynie dobrych prezentacji, tymczasem jest on pierwszym ministrem, który przedstawił wizję czym ma być polski biznes w przyszłości. Jednocześnie rząd Beaty Szydło nie jest jednak stabilny, bowiem często zmienia zdanie na temat swoich kluczowych reform.
Biznesmen pytany o słynną wśród konserwatywnych liberałów ustawę Mieczysława Wilczka stwierdza, iż pamięta głównie wynikający z niej 65 proc. podatek dochodowy. Zdaniem Folty po socjalizmie przede wszystkim brakowało wszelkich produktów, stąd to prawo wówczas się sprawdzało. Obecnie powrót do ustawy Wilczka nie jest możliwy, a jej zwolennicy wygadują bzdury, ponieważ „życie, praca i biznes są nieporównanie bardziej skomplikowane niż w tych siermiężnych czasach”. Milioner twierdzi przy tym, że niedawno zakładał nową spółkę i nie zauważył trudności w założeniu tego biznesu, czego nie może powiedzieć właśnie o czasach obowiązywania ustawy Wilczka. „Jeszcze nie spotkałem nikogo, kto miał świetny plan na zarobienie miliona, ale zrezygnował, bo dostał skomplikowany formularz do wypełnienia” – stwierdził Folta na zakończenie wywiadu.
Na podstawie: innpoland.pl.