Rzeszowska policja, podobnie jak rok temu, poważnie utrudniała demonstrowanie zwolennikom normalnej rodziny, którzy protestowali wczoraj przeciwko marszowi środowisk mniejszości seksualnych. Funkcjonariusze co prawda zatrzymali tylko jedną osobę, ale już po zakończonej manifestacji nękali sporą grupę krytyków homopropagandy.
„Marsz Równości” w Rzeszowie od dłuższego czasu wzbudzał spore kontrowersje, ponieważ na jego zakazanie zdecydował się prezydent tego miasta, Tadeusz Ferenc, który w przeszłości był między innymi posłem Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Ostatecznie jego decyzja została jednak uchylona przez Sąd Okręgowy w Rzeszowie, stąd dewianci mogli wczoraj przejść ulicami stolicy województwa podkarpackiego.
Przeciwko manifestacji środowisk mniejszości seksualnych wystąpili zwolennicy tradycyjnego modelu rodziny, zaś część z nich postanowiła „poczęstować” przedstawicieli ruchu LGBT jajkami. Z tego powodu jeden z nich został zatrzymany przez policję i przewieziony na komisariat, po czym miały mu zostać postawione zarzuty naruszenia nietykalności osobistej policjanta.
Już po zakończeniu pikiety przeciwko homopropagandzie, jej uczestnicy zostali otoczeni przez policjantów uzbrojonych w pałki, tarcze oraz gaz łzawiący. Organizatorzy pikiety „Stop Dewiacji” już zapowiedzieli złożenie szeregu wniosków do prokuratury, aby ta zbadała możliwość przekroczenia swoich uprawnień przez interweniujących funkcjonariuszy. Warto przypomnieć, że przed rokiem troglodyci w niebieskich mundurkach brutalnie spałowali przeciwników zboczeń.
Na podstawie: twitter.com,