Kolejne kandydatury do tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla nie pozostawiają żadnych złudzeń co do jej „prestiżu” i powagi. Biorąc jednak pod uwagę wiele osób już nią odznaczonych, nie ma się czemu dziwić. Kolejnym kandydatem do niej został prezydent Urugwaju Jose Mujica a jego zasługą na rzecz pokoju jest… legalizacja marihuany. W uzasadnieniu kandydatury czytamy, że marihuana jest „narzędziem pokoju i zrozumienia”.
Kandydaturę prezydenta popiera organizacja zwana Drugs Peace Institute, która lobbowała za legalizacją marihuany oraz członkowie lewicowej partii Frente Amplio, z której wywodzi się Mujica. Twierdzą oni, że palenie marihuany powinno być chronione jako „prawo człowieka”. Drugs Peace Institut mówi, że legalizacja marihuany jest „symbolem wyciągniętej ręki w podzielonym świecie”, które daje także „duchowe wyzwolenie”. Organizacja przytacza także wyznanie prezydenta, który stwierdził, że długi czas poszukiwał Boga, ale nie znalazł go. Za to legalizując marihuanę otworzył drzwi do duchowego szczęścia młodych ludzi i tym samym podążył śladami Jezusa, który powiedział „Pozwólcie dzieciom przyjść do mnie”.
Prezydent Urugwaju dodatkowo twierdzi, że legalizacja marihuany ma być sposobem na walkę z gangami narkotykowymi. Ustawa podpisana w grudniu ma zacząć obowiązywać w kwietniu tego roku. Mujica znalazł się w pierwszej dziesiątce kandydatów do Pokojowej Nagrody Nobla w zeszłym roku lecz powędrowała ona do Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej.
Mujica jest prezydentem Urugwaju od 2010 roku. W latach 60-tych i 70-tych był członkiem zbrojnej grupy politycznej Tupamaros wzorowanej na kubańskiej rewolucji. Po wojskowym zamachu stanu w 1973 roku został aresztowany i spędził w więzieniu 14 lat.
Na podstawie: RT