Nowy rok przyniósł kolejne cięcia już i tak skurczonych do granic możliwości połączeń komunikacyjnych, dlatego coraz większa liczba mieszkańców miasteczek i wsi nie będzie mogła przemieszczać się bez posiadania własnego środka lokomocji. Prywatyzacja Państwowej Komunikacji Samochodowej spowodowała więc, że obecnie w gminach bez zorganizowanego transportu publicznego żyje prawie 14 milionów Polaków.
Już od 1 stycznia mocno skomplikowała się sytuacja mieszkańców Gniezna, a zwłaszcza okolicznych miejscowości, ponieważ PKS zlikwidował część kursów oraz zawiesił całkowicie przewozy w okresie ferii zimowych. „Dziennik Gazeta Prawna” informuje, że już niedługo w tych okolicach transportu publicznego może jednak nie być w ogóle, bowiem tamtejszy przewoźnik ma już dwa miliony złotych długu i od jesieni znajduje się w stanie upadłości.
Tak wygląda zresztą rzeczywistość wielu polskich gmin i powiatów. Z tego powodu w tym roku całkowitą likwidację połączeń zapowiada należąca do niemieckich kolei firma Arriva, która wiele lat temu kupiła sporą część lokalnych PKS-ów. Tym samym już od 1 lipca bieżącego roku brak komunikacji publicznej dotknie mieszkańców Węgorzewa, Kętrzyna, Bielska Podlaskiego, Sędziszowa Małopolskiego, Prudnika, Kędzierzyna-Koźla i okolic tych miejscowości.
Od paru miesięcy ogromne cięcia połączeń wprowadził też izraelski Mobilis. Po kilku latach od zakupu części lokalnych PKS-ów zlikwiduje on swój oddział w Mrągowie, zaś w ciągu ostatnich miesięcy zakończył lub drastycznie ograniczył on funkcjonowanie kilku dawnych PKS-ów na Mazowszu. Efekt ich likwidacji w w Ostrołęce, Mławie czy Płocku spowodował, iż w północnej części regionu komunikacja publiczna jest w stanie zaniku.
W rozmowie ze wspomnianą gazetą, Bartosz Jakubowski z Klubu Jagiellońskiego twierdzi, że wykluczenie komunikacyjne w naszym kraju przybrało gigantyczne rozmiary, szczególnie w województwach warmińsko-mazurskim i lubuskim, a także w części mazowieckiego i łódzkiego. Wspomniany think-tank wyliczył na podstawie danych budżetowych, że obecnie bez transportu publicznego pozostaje blisko 13,8 miliona mieszkańców polskich gmin.
Polska Akademia Nauk szacuje natomiast, że w 2017 roku do blisko 20 proc. sołectw nie dojeżdżał żaden autobus, tak więc obecnie wynik ten może być jeszcze gorszy. W wielu miejscach transport owszem istnieje, ale nie jest skoordynowany, dlatego choćby w wypadku zaspania do pracy przez kierowce mieszkańcy po prostu nigdzie nie dojadą… Rząd od kilku miesięcy nie może przy tym znowelizować ustawy o transporcie zbiorowym z grudnia 2010 roku, zaś Ministerstwo Infrastruktury ma zająć się problemem dopiero teraz.
Wspomniany resort twierdzi, iż dzięki nowym regulacjom Polska byłaby pokryta siecią transportową w blisko 70 proc., natomiast w pozostałej części kraju komunikacja miałaby odbywać się na zasadach komercyjnych. Nowy system miałby jednak zacząć działać w pełni dopiero od 2022 roku.
Na podstawie: dziennik.pl.
Zobacz również: