„Cieszą się opinią romantycznych łajdaków, budzących grozę śmiałków, którzy odważyli się obrać ścieżkę biegnącą poza zasięgiem prawa i władz, wyzwolonych z okowów żmudnej codziennej pracy; nieustraszonych, którym udało się zerwać więzy jakimi pętało ich społeczeństwo, i wyruszyć na poszukiwanie bogactw, uciech oraz przygód (…)”
Piraci siali postrach na wodach już w czasach starożytnych, ale ich złota era nastąpiła dopiero w latach 1715-1725. Skąd się rekrutowali? Praca na statkach Marynarki Wojennej i na statkach handlowych była niezwykle niebezpieczna. Marynarze nabawiali się przepuklin od dźwigania ciężkiego ładunku, często tracili palce lub łamali kości przy przenoszeniu beczek i skrzyń. Na morzu czekały na nich sztormy, smród, szczury, wszy i karaluchy, a także choroby takie jak tyfus, dur brzuszny, dżuma i szkorbut. Do jedzenia podawano im stare przesolone mięso. Marynarze musieli odwracać głowy, by przełknąć posiłek, w którym wiły się robaki. Na pokładzie terror sprawowali kapitanowie. Mimo tych niezwykle ciężkich warunków marynarze często nie dostawali pensji, potrącano honorarium za zniszczony towar, mimo tego, że zniszczeń dokonała burza a nie pracownicy. Jeżeli okręt wrócił uszkodzony zazwyczaj nie dostawali ani grosza.
Dlatego wielu z nich buntowało się wchodząc na ścieżkę piractwa gdzie tworzyli własny system, który całkowicie różnił się od tego, w którym poprzednio funkcjonowali. Piraccy kapitanowie byli wybierani przez demokratyczne głosowanie całej załogi, jeśli kapitan okazał się niekompetentny można go było odwołać tą samą drogą. Również wszystkie decyzje były podejmowane demokratycznie z wyjątkiem tych wydawanych przez kapitana podczas bitwy. Kapitanowie jedli to samo jedzenie i zajmowali podobne kajuty co ich załoganci. Kapitan otrzymywał tylko o połowę większą dole niż zwyczajni marynarze, a kwatermistrz dbał o równy podział łupów i obowiązków. W marynarce wojennej i na statkach handlowych żeglarze nie otrzymywali żadnych świadczeń socjalnych, natomiast bahamscy piraci wypłacali swoim ludziom renty inwalidzkie. Jeśli ktoś potrzebował pieniędzy wcześniej to je dostawał, później zaś pobraną kwotę pożyczki odejmowano przy podziale łupu, funkcjonowało to podobnie do spółdzielczych kas pożyczkowych.
Rajem dla piratów, gdzie stworzyli i realizowali swą republikę były okolice Morza Karaibskiego i Bahamy. Tak wyglądało gniazdo piratów port w Nassau; „Nad palmami i tropikalnymi krzewami unosiły się kłęby dymu z setek ognisk rozpalonych przy chatach, namiotach i ruderach. Prowizoryczne domostwa stawiano z tego, co akurat było pod ręką: drewna okrętowego, starych masztów, odeskowania i nadgryzionych przez robactwo elementów kadłubów, które przykrywano strzechą palmową lub kawałkami płótna żaglowego (…) Nassau wyglądało jak obozowisko rozbitków; śpiewano, tańczono, pito i oddawano się rozpuście. Zawierano również związki małżeńskie, a na wyspie osiedlało się coraz więcej prostytutek, które pracowały w tawernach, cerowały ubrania, gotowały posiłki i dotrzymywały mężczyznom towarzystwa w nocy. (…) Przeważającej części marynarzy pobyt na wyspie wydawał się jak piękny sen: czekało tam na nich dobre jedzenie, alkohol, kobiety i słodkie lenistwo. A kiedy kończyły się pieniądze, zawsze można było złupić jakiś statek, napaść na plantację lub spróbować wyłowić coś jeszcze z zalegającego nadanie oceanu okrętu”.
Z tego opisu wyłania się obraz dość dużej anarchii, ale wielu piratów było też idealistami mszczącymi się na byłych kapitanach, handlarzach i zwykłych wyzyskiwaczach. Oto słowa Samuela Bellamiego zwanego Robin Hoodem mórz, który zabierał możnym kupcom ,by dawać biednym żeglarzom skierowane do kapitana plądrowanego statku handlowego. „Niech to licho, przebiegła z ciebie bestia, tak jak i z tych, co podporządkowują się prawom narzuconym przez posiadaczy, które ustanowili, żeby bronić swojego interesu, tych tchórzliwych młokosów bez ikry, godzących się potulnie na ich niegodziwość – kontynuował, a z każdym słowem wzmagała jego wściekłość. – Niech was wszystkich szlag trafi! Banda chytrych łajdaków. I wy [kapitanowie i marynarze] którymi się wysługują, idioci o płochliwych sercach! Szkalują nas szubrawcy, choć jest [pomiędzy nami] tak oto różnica: oni okradają biednych pod osłoną prawa… a my łupimy bogatych, za oręż mając jedynie naszą odwagę”.
Mimo swoich grzeszków na sumieniu, piraci mogą stać się dla nacjonalistów romantyczną inspiracją do walki z systemem, nieludzkim wyzyskiem i bezdusznymi kapitalistami.
K.
*Tekst i cytaty pisane w oparciu o książkę Republika Piratów autorstwa Colina Woodarda