Parlament Europejski poparł stworzenie unijnego programu, mającego na celu ułatwienie przesiedleń uchodźców przebywających w obozach biednych państw trzecich do państw UE. Chce, by za każdego przyjętego uchodźcę państwo dostawało 6 tys. euro. Program zaproponowała we wrześniu ubiegłego roku Komisja Europejska.
Ówczesny komisarz UE ds. wewnętrznych Jacques Barrot tłumaczył, że mieliby nim zostać objęci przede wszystkim Irakijczycy przebywający w obozach w Jordanii i Syrii. Program ma mieć charakter dobrowolny i kosztować unijny budżet około 20 mln euro rocznie, o ile zgodzą się na niego, poza eurodeputowanymi, także rządy państw członkowskich. Na świecie – jak szacuje KE – jest obecnie około 10 mln uchodźców, z których ponad 200 tys. wymaga przesiedlenia. W 2008 roku państwa na całym świecie zaoferowały możliwość przyjęcia około 65 tys. uchodźców. USA przyjęły znaczną większość tych uchodźców, a UE około 5 tys. (6,7 proc. w skali świata), w tym ogromną większość jeden kraj – Szwecja. W sumie tylko 10 państw UE przyjmuje obecnie takich uchodźców z państw trzecich – Szwecja, Dania, Finlandia, Holandia, Wielka Brytania, Irlandia, Portugalia, Francja, Rumunia i Czechy. Znaczna część tych państw oprócz przyjmowania uchodźców, boryka się już teraz z niekontrolowaną imigracją z krajów Afryki i Azji. Znaczna większość uchodźców przebywa w tzw. „krajach rozwijających się” w Azji i Afryce, niezdolnych do absorpcji dużej liczby uchodźców.
Dlatego też Komisja chce obarczyć ciężarem ich przyjęcia i utrzymania państwa Unii. Zdaniem KE nie ulega wątpliwości, że w większości przypadków chcieliby oni powrócić do swego państwa pochodzenia, co zdaje się być ponurym żartem. Aby zachęcić państwa UE do przyjmowania większej liczby uchodźców z biedniejszych państw trzecich, KE zaproponowała unijny program finansowany z Europejskiego Funduszu na rzecz Uchodźców (czyli z kieszeni obywateli państw unijnych).
Według szacunków KE, koszt przesiedlenia jednej osoby to 4 tys. euro. Europosłowie, w swej trosce o los uchodźców, proponują większe środki. Państwo po raz pierwszy przystępujące do programu otrzymywałoby w pierwszym roku na każdą przesiedloną osobę 6 tys. euro, a w drugim roku – 5 tys. euro. W kolejnych latach kwota ta wynosiłaby 4 tys. euro. PE argumentuje, że dodatkowa kwota uzyskiwana w ciągu pierwszych dwóch lat przez nowych uczestników programu byłaby przeznaczona na opracowanie trwałego programu przesiedleń.
Oznacza to, że wraz z przyjęciem uchodźców w pierwszych dwóch latach dobrowolność programu przestaje obowiązywać a zastępują ją wysiłki „stałej dostawy” utrzymanków. Jak powiedziały PAP źródła dyplomatyczne, „na razie Rada UE (czyli rządy poszczególnych prowincji Unii) zupełnie nie zgadza się z PE na ten wzrost”. Nowy unijny program ma pomóc w koordynacji przesiedleń uchodźców z państw trzecich, gdzie już uzyskali oni azyl, do państw UE, które się zgłoszą. KE ma organizować misje rozpoznawcze (by przygotować przesiedlenia) i lekarskie, a następnie – wspólny transport. Ponadto PE poparł projekt utworzenia kolejnej agendy wspierającej kolorową kolonizację starego kontynentu – Europejskiego Urzędu Wsparcia w zakresie Polityki Azylowej. Siedzibą biura urzędu będzie stolica borykającej się z rosnącą liczbą imigrantów Malty, La Valletta.
Rolą nowego urzędu będzie wsparcie eksperckie dla państw UE przyjmujących przesiedleńców i koordynacja współpracy i obiegu informacji między krajowymi administracjami w zakresie przesiedleń dokonywanych do państw członkowskich. A na koniec z przesiedleńcami z krajów Trzeciego Świata i problemami związanymi z ich obecnością pozostaną nie wspierający ich przyjazd do Europy politycy ale, jak zwykle, szarzy obywatele państw Unii, z których wielu zna już uroki „społeczeństwa otwartego”.