Pod koniec listopada na łamach portalu informowaliśmy o przegłosowaniu przez Komisję Praw Kobiet i Równouprawnienia (FEMM) niewiążącej rezolucji wzywającej wszystkie państwa członkowskie do zalegalizowania aborcji i traktującą prawa seksualne i reprodukcyjne jako prawa człowieka.
10 grudnia doszło w Parlamencie Europejskim do głosowania ogólnego nad projektem, jego wynik zdecydowanie nie ucieszył zwolenników aborcji. Rezolucja została odrzucona, a w zamian za nią europarlamentarzyści przegłosowali rezolucję zgłoszoną przez frakcje Europejskiej Partii Ludowej (EPL) i Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR).
W przyjętej rezolucji czytamy, że „określanie i realizacja polityki w dziedzinie zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego oraz edukacji seksualnej należą do kompetencji państw członkowskich”. Konserwatywną, jak na warunki Unii Europejskiej, rezolucję poparło 334 głosujących, przeciw było 327 a 35 parlamentarzystów wstrzymało się od głosu.
W kontekście głosowania warto zapoznać się z kilkoma wypowiedziami europarlamentarzystów, rozżalonych z powodu porażki w walce o lewicowo rozumiany „postęp”.
Hannes Swoboda, pełniący funkcję szefa frakcji socjaldemokratów w PE, oznajmił, że „konserwatyści wyrzucają do kosza lata postępów w dziedzinie praw kobiet”. Dodał również, iż jest zbulwersowany „wprowadzającą w błąd i demagogiczną kampanią prowadzoną przez konserwatystów i skrajną prawicę w PE oraz poza nim”, która to zaprzepaściła lewicowy projekt rezolucji.
Swoją opinię wyraziła również niezawodna Joanna Senyszyn zasiadająca w Parlamencie Europejskim z ramienia SLD. Zasiada ona również w Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia, więc jest współtwórczynią odrzuconej rezolucji. W jej opinii rezolucja, która została przyjęta jest „absurdalna” i niczego nie wnosi, a grupa posłów, która za nią głosowała „dała się zastraszyć oszołomstwu i siłom wstecznictwa”. „To efekt skandaliczniej, kłamliwej, oszukańczej kampanii prowadzonej przez prawicę” – przekonuje.
W komunikacie wydanym przez Senyszyn czytamy, że „zmasowana akcja e-mailowa, rozdawanie europosłom ulotek z dołączonym smoczkiem i prezerwatywą sprowadziło parlamentarzystów z drogi prawdy na manowce szkodliwej ideologii, która sprzeciwia się edukacji seksualnej i antykoncepcji, a tym samym prowadzi do niechcianych ciąż i aborcji”.
Rezolucje, nad którymi głosował Parlament Europejski nie mają wiążącego charakteru, jednak stanowią ważny argument w walce politycznej i często nadają ton debatom w danej kwestii. W tym wypadku zwolennikom lewicy kulturowej nie udało się przepchnąć lansowanego przez siebie modelu rezolucji, który naciskałby państwa członkowskie UE do zmiany swoich rozwiązań prawnych, regulujących kwestię aborcji. W zamian przyjęta została rezolucja, która wyraźnie zaznacza, że jest to sprawa pozostająca w kompetencji państw członkowskich.
W rzeczywistości orzeczenie to ma znaczenie tylko dla czterech państw UE, których prawo w większym stopniu ograniczają mordowanie dzieci w okresie prenatalnym. W grupie tej poza Polską znajdują się jeszcze Irlandia i Luksemburg oraz Malta, która bezwarunkowo zakazuje aborcji.
na podstawie: PAP