Z danych udostępnionych przez hiszpańskie służby wynika, że za blisko 80 procent przestępstw popełnianych w Barcelonie odpowiadają cudzoziemcy. Skala problemu jest na tyle duża, iż mieszkańcy stolicy Katalonii zdecydowali się sformować własne patrole obywatelskie, mające na celu walkę z narastającymi w tym mieście patologiami.
Informacje na temat skali przestępczości w Barcelonie publikują w ostatnim czasie lokalna Straż Miejska, Mossos d’Esquadra (katalońska formacja policyjna podlegająca autonomicznemu rządowi tego regionu) oraz Centralny Związek Zawodowy Funkcjonariuszy (CSIF), zaznaczając jednocześnie, że nie powinno utożsamiać się przekazywanych danych z rasizmem czy szowinizmem.
Tak wyraźne akcentowanie tego faktu jest związane z narodowością sprawców większości przestępstw. Za blisko 80 proc. z nich mają bowiem odpowiadać cudzoziemcy, zaś dodatkowo osoby z poszczególnych części świata zajmują się różnego rodzaju procederami – osoby pochodzące z Europy Środkowo-Wschodniej odpowiadają głównie za rabunki w metrze, przybysze z Afryki Północnej za napady i zastraszanie, natomiast Pakistańczycy za walki o konkretne tereny miejskie.
Przedstawiciele wspomnianych służb nie ukrywają, że za taki stan rzeczy odpowiada Ada Colau, będąca liderem lokalnej skrajnej lewicy. To właśnie ona mocno ograniczyła uprawnienia policji, dlatego w porównaniu do innych hiszpańskich miast presja na wykrywanie przestępstw jest w Barcelonie bardzo niewielka.
Z tego powodu sprawy w swoje ręce postanowili wziąć sami mieszkańcy Barcelony. W ostatnich miesiącach zaczęli oni tworzyć własne patrole obywatelskie, które interesują się najbardziej sytuacją na głównych ulicach miasta oraz w sieci metra. Właśnie w ten sposób chcą oni walczyć chociażby z plagą kieszonkowców oraz napadów na turystów.
Na podstawie: larazon.es, bankier.pl.