Amerykański prezydent Barack Obama zapowiedział, że wyśle dodatkowych 250 żołnierzy sił specjalnych na terytorium Syrii w celu rzekomej walki z terroryzmem. Podczas kampanii wyborczej w 2008 roku Obama twierdził jednak, iż będzie chciał ograniczyć udział Amerykanów w konfliktach na Bliskim Wschodzie.
Obama podczas wizyty w niemieckim Hanowerze zapowiedział, że Stany Zjednoczone wyślą dodatkowych 250 żołnierzy sił specjalnych, którzy mają na lądzie walczyć z terrorystami z Państwa Islamskiego, co ma czynić już 50 „marines”. Amerykański prezydent zaznaczył, iż jego kraj nie chce być liderem operacji lądowej przeciwko ekstremistom, ale ma zamiar przede wszystkim szkolić lokalne grupy zajmujące się rzekomo zwalczaniem ISIS. Dodatkowa liczba wojskowych ma także trafić na terytorium Iraku, gdzie będą brać udział w walkach o wyzwolenie Mosulu czyli trzeciego największego miasta w tym kraju.
Kończący powoli swoje urzędowanie Obama w 2008 r. w trakcie kampanii prezydenckiej zapowiedział, iż jego kraj będzie stopniowo wycofywał swoje siły z udziału w konfliktach w regionie Bliskiego Wschodu. W 2012 r. amerykańscy żołnierze uczestniczyli jednak w szkoleniach przeciwników syryjskiego prezydenta Baszara al-Assada, którzy po przeszkoleniu na terytorium Jordanii w dużej mierze włączyli się w działania Państwa Islamskiego.
Na podstawie: presstv.ir, aljazeera.com.