Ważne kwestie dotyczące akceptacji czy właśnie tolerancji są często pomijane lub poruszane rzadko. Lubimy krążyć wokół istoty problemu, ale w bezpiecznej odległości, żeby nic z tego jednoznacznego nie wynikało. Przykładem na to jest fakt, iż w dialogu stron argumentujących i kontrargumentujących zapomina się o istocie problemu. A przecież prawda jest obiektywna i jedyna, istnieją w końcu jakieś kwestie bezkompromisowe (jedną z nich wg mnie jest właśnie tolerancja). Zapomina się o tym, że prawda to nie szereg subiektywnych wyborów, ale coś w istocie swojej pewnego, stałego, niezmiennego.
Źródłem wiedzy nie powinny być głównie massmedia; radio, Internet czy telewizja – Kościół współczesnego świata, bo skutkuje to podatnością na manipulacje, łatwowiernością odbiorców i płycizną osądów.
Słowa Josef’a Goebbels’a: „Kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą”, to chyba samowypełniająca się przepowiednia królująca w środkach masowego przekazu, skoro już tylu ludzi uwierzyło poprzez seriale, ckliwe różnego typu reality show w to, że homoseksualizm jest czymś całkowicie normalnym.
Etymologia słowa tolerancja sięga łaciny. Tolerantia to „cierpliwa wytrwałość”, pochodzi od czasownika „tolerare” – wytrzymywać, znosić, przecierpieć. Tak więc osoby, które domagają się tolerancji, jak wynikaz definicji, zdają sobie sprawę ze swojej odmienności, a przy tym chcą, aby ich znosić, 'przecierpieć’. Mierzi mnie brak zdrowego rozsądku, proporcji w podejściu do tematu tolerancji. Sama postawa akceptacji dla inności jest przecież szlachetna, nawet patetyczna. Poważnym błędem jest natomiast przesadzanie, kiedy z mniejszości na siłę robimy większość, aby nas przypadkiem nikt nie posądził o ciasnotę horyzontów.
Słysząc zarzuty wobec osób nieakceptujących odmienności seksualnej – takie jak 'moher’ czy 'ultrakatol’, czuję zażenowanie poziomem dyskusji, generalizacją i ignorancją osób wypowiadających takie słowa. Szkoda mi społeczeństwa, które chce zniweczyć te wartości, z których wszyscy wyrastamy, w imię jednak partykularnych celów. Opowiadanie się po stronie ideologii liberalnej, to według mnie, hipokryzja współczesnego świata: wierzenie w omnipotencję jednostki a jednocześnie pozbawianie jej mocy, zdeptanie poczucia człowieczeństwa.
Krótkowzroczne jest również to, że często nie dopuszczamy do głosu w dyskusji osób mających słuszne, choć może i dyskusyjne stanowiska, bo mamy oczy zamydlone stereotypami, nierzetelną wiedzą. Chodzi o to, żeby 'peace and love’ nie pozbawiało nas szansy racjonalnego myślenia. Tymczasem nad siłą obiektywizmu i uczciwości przeważa kulturowa nawałnica „nowoczesnych wartości”, a także uleganie prymitywnym prowokacjom, co czyni ludzi łatwym celem manipulatorów, wszelkiego rodzaju propagandystów.
Polsce i Polakom często zarzuca się nietolerancję i jej rzekome przejawy jak np. antysemityzm, homofobię. Nie pozostaje mi nic innego, jak zadać pytanie – kim są inni obywatele tzw. cywilizowanego zachodniego świata, którzy jawnie jako naród, społeczeństwo, Żydów traktowali jako osoby gorszej kategorii?
Tymczasem Polacy pomagali im, narażając życie swoje, własnej rodziny, właśnie w Polsce powstała przecież Żegota. Dlaczego więc dzisiaj słyszymy zarzuty ze strony ludności żydowskiej, którzy chcą odszkodowań przyznawanych przez rząd RP za krzywdy związane z domniemanym udziałem Polaków w holocauście? Jako ludzie powinniśmy dążyć do budowania więzi, które nie są oparte na kłamstwie, degeneracji czy dążeniu do samodestrukcji wartości.
Co takiego zmieniło się w nas, ludziach XXI wieku, że akceptujemy odmienność ludzi o odmiennej orientacji seksualnej, a przechodzimy bez słowa obok osób na wózkach inwalidzkich? W naszym kraju spotykają się oni na co dzień z utrudnieniami m.in. w komunikacji czy prawie, co świadczy źle nie tylko o problemie tolerancji , a raczej jej braku, ale także o znieczulicy, ignorancji wobec osób skrzywdzonych przez los.
Jest tyle kwestii, które możnaby omawiać przy haśle 'tolerancja’, a dziś pierwsze skojarzenie to problemy homoseksualistów, dyskusje związane z ubieganiem się o wolną miłość, z akceptacją zboczeń, legalizacją czy adopcją dzieci przez pary homoseksualne. Dyktują taki ton poniekąd media, w których nawet reklamy produktów dla dzieci podszyte są seksualnością. Znak czasu ktoś powie. Z pewnością, ale to my odpowiadamy za swój czas i to my tworzymy te znaki. Dlatego powinniśmy piękną ideę wspólnej Europy, światowej globalnej wioski, zawsze łączyć z tym, co było dumą naszych przodków, i za co przelewali krew. Powinniśmy szanować siebie, unikając oczywiście ksenofobii, ale broniąc też podstawowych wartości, które dać może młodemu człowiekowi dom, jego najbliższa rodzina i środowisko. Szanujmy nie tylko innych, ale i siebie.