Od czasu tak zwanej transformacji ustrojowej mieliśmy do czynienia z dziesiątkami afer, które pod każdym względem jeżyły włosy na głowie, ale warszawska reprywatyzacja chyba najdobitniej ukazała sieć patologicznych powiązań pomiędzy światem polityków, urzędników, prawników, a także po prostu zwykłych cwaniaków żerujących na źle rozumianym prawie własności. To oczywiście nie jedyny ciekawy temat, jaki można znaleźć w najnowszym numerze „Nowego Obywatela”.
Tekstów o reprywatyzacji, tych bardziej skomplikowanych oraz dużo prostszych, pojawiło się w polskich mediach wiele. Dlatego warto pochwalić „Nowego Obywatela” za nieco inne spojrzenie, które zostało zawarte w trzech rozmowach na ten temat. Pierwsza z nich została przeprowadzona z Ewą Andruszkiewicz, wieloletnią dziennikarką z zakresu reportażu społecznego i osobą bezpośrednio dotkniętą tym przekrętem, która przybliża własne przeżycia związane z całym zamieszaniem. Kilka dni temu nazwisko Andruszkiewicz pojawiło się zresztą w kilku serwisach informacyjnych, ponieważ po utracie mieszkania przyszedł czas na zlicytowanie zamieszkiwanego przez nią domku w lesie. Jak na razie do licytacji nie doszło, ale sam fakt, iż nadal istnieje taka realna groźba z powodu naliczenia emerytce kosztów bezumownego korzystania z lokalu pokazuje, jak drażliwym problemem społecznym jest ta sprawa.
Z rozmowy z Andruszkiewicz wynika, że społeczne problemy nie są jednak punktem zainteresowania mediów, ponieważ większość z nich nie chciała zainteresować się tą sprawą, a stało się tak w końcu dopiero po niewyjaśnionym do dzisiaj spaleniu żywcem Jolanty Brzeskiej, która stała się symbolem całego ruchu lokatorskiego. Z dotarciem do opinii publicznej nie miał większych problemów kolejny rozmówca kwartalnika, Jan Śpiewak, który z racji swoich koligacji rodzinnych (jego ojciec to były poseł i dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego) nie jest jednym z setek tysięcy anonimowych Warszawiaków. Mniej znany jest natomiast dr Tomasz Luterek, jeden z niewielu naukowców zajmujących się zagadnieniem reprywatyzacji. Z rozmowy z nim można dowiedzieć się, że patologia reprywatyzacji tkwi w jej współczesnej istocie, dlatego nie powinna ona odbywać się na zasadzie odzyskiwania gruntów, lecz poprzez odpowiednie odszkodowania finansowe. Ponadto jego zdaniem pieniądze powinny być wypłacane po uwzględnieniu wielu czynników, takich jak przedwojenne zadłużenie nieruchomości czy fakt ich odbudowy (szczególnie w zniszczonej doszczętnie Warszawie) po II wojnie światowej.
Interesujący wydaje się także artykuł „(Nie)patriotyczna praca” Bartłomieja Grubicha, odnoszący się do zagadnienia patriotyzmu ekonomicznego. Zdaniem autora w obecnej sytuacji trudno jest orzec, co oznacza sama narodowa firma, bowiem może ona składać się z kilku interesów zarejestrowanych w różnych krajach i niekoniecznie musi ona oferować swoim pracownikom lepsze warunki od zagranicznych korporacji. Autor przyznaje przy tym, iż te zależności trudno zbadać i można trafić zarówno na złego obcokrajowca, jak i dobrze wynagradzającego Polaka. Do kwestii pracowniczych odnosi się bezpośrednio kolejny niezwykle ciekawy artykuł Rafała Bakalarczyka „Dojrzałość bez pracy”, poruszający niezwykle ważny społeczny problem jakim jest aktywizacja zawodowa osób po pięćdziesiątce. Widać pod tym względem systemowe zaniedbania, a także niewielką możliwość manewru ze strony Urzędów Pracy, które zdaniem polskich neoliberałów są zbędnym biurokratycznym balastem, natomiast na tle innych europejskich państw cierpią na niedoinwestowanie i zbyt dużą liczbę bezrobotnych przypadającą na jednego ich pracownika.
Warto również zwrócić uwagę na dwa teksty poświęcone ruchom społecznym, mającym jednak za sobą najlepsze lata świetności. Pierwszym z nich jest związek zawodowy i następnie partia polityczna zbudowana wokół Andrzeja Leppera. Kilkanaście lat temu nieżyjący już polityk był synonimem obciachu, natomiast obecnie wiele osób związanych z prawicowym i liberalnym mainstreamem coraz częściej podziela jego spostrzeżenia. To właśnie lider „Samoobrony” zwracał uwagę na koncentrację kapitału w rękach zagranicznych, przestrzegał przed negatywnymi skutkami wejścia do UE, krzyczał o nieuczciwej prywatyzacji oraz krytykował neoliberalne dogmaty mówiące o bogaceniu się społeczeństwa wraz z powiększaniem się fortun biznesmenów. Niestety, polityczne zagrywki i brak umiejętności budowania szerokiego ruchu społecznego zredukowały ugrupowanie do rozmytej partii władzy… Ten syndrom nie grozi za to bohaterom kolejnego artykuły, czyli ruchu Occupy, który zniknął z ulic przed siedzibami elit finansowych i tym samym z mediów, ale dalej jest w stanie zorganizować protesty w obronie „99 proc. społeczeństwa”.
Dr Jan Przybylski w kolejnym godnym polecenia tekście „Smok a sprawa polska” analizuje obecną sytuację międzynarodową i rozpychanie się Chin na światowych salonach, zastanawiając się jakie korzyści możemy odnieść ze współpracy z Państwem Środka. Zdaniem publicysty daje to nam nowe geopolityczne możliwości, których beneficjentami możemy być poprzez „wirtuozerskie” balansowanie pomiędzy Pekinem i Waszyngtonem. Największą przeszkodą może być jednak w tej kwestii podejście obecnego rządu, nie posiadającego zaplecza dyplomatycznego z prawdziwego zdarzenia, a także pozwalającego sobie na powierzanie spraw Azji osobie mogącej mieć powiązania z amerykańskim wywiadem. Przybylski uważa wręcz, że wizyta prezydenta Andrzeja Dudy w Chinach i przyjazd chińskiego prezydenta Xi Jinpinga do Polski mogły być jedynie zasłoną dymną przed prowadzeniem nawet nie proamerykańskiej, ale wręcz amerykańskiej polityki!
Mimo sporej ilości światopoglądowych różnic, należy się cieszyć, że „Nowy Obywatel” jednak otrzyma w tym roku dotację z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, bowiem „pismo na rzecz sprawiedliwości społecznej” z pewnością oferuje swoim czytelnikom dużo ciekawsze treści niż oklepana papka nudnawych w większości prawicowych periodyków. A więc do lektury!
M.