Najwyższa Izba Kontroli Przyjrzała się dokładniej prawom służb specjalnych do pozyskiwania i przetwarzania danych telekomunikacyjnych. Wyniki kontroli, które zostały przekazane do Trybunału Konstytucyjnego na prośbę prezesa Andrzeja Rzeplińskiego, nie napawają optymizmem przeciętnego obywatela.
„Przepisy regulujące pozyskiwanie przez uprawnione podmioty danych telekomunikacyjnych nie chronią w stopniu wystarczającym praw i wolności obywatelskich przed nadmierną ingerencją ze strony państwa”, a także obecny system pozyskiwania danych „nie zapewnia rzetelnej informacji o liczbie tego rodzaju przypadków” – taką ocenę wystawił NIK polskim przepisom po przeprowadzeniu kontroli dotyczącej uzyskiwania billingów.
NIK Wskazał cztery obszary, w których należ podjąć działania naprawcze, są nimi zakres pozyskiwania danych, kontrola nad ich pozyskiwaniem, niszczenie zbędnych już dla prowadzenia postępowania danych oraz utworzenie mechanizmów sprawozdawczych, zapewniających dokładne informacje o zakresie pozyskiwania danych telekomunikacyjnych.
Z raportu izby wynika, że cel gromadzenia danych jest bardzo ogólnikowy i wymaga dopracowania. Obecnie przepisy mówią, iż dane pozyskuje się w celu zapobiegania lub wykrywania przestępstw pozostawiając służbom spore pole do popisu.
NIK wskazuje również, że należałoby uzależnić korzystanie z pozyskiwania danych telekomunikacyjnych od niemożności skorzystania z innych, mniej ingerujących w prawa obywatelskie środków. W przypadku osób pełniących funkcje zaufania publicznego, jak na przykład dziennikarze czy lekarze, Izba proponuje, by możliwość pozyskiwania danych takich osób była uzależniona od zgody sądu lub innego, niezależnego organu.
Kolejną sugestią zawartą w raporcie jest stworzenie odpowiednich instrumentów mogących kontrolować wykorzystanie danych pochodzących z bilingów, gdyż „sytuacja, że jedynym podmiotem oceniającym zasadność pozyskiwania danych telekomunikacyjnych jest jednostka uprawniona do ich pozyskania, jest nie do zaakceptowania w ramach demokratycznego państwa prawnego”.
„W obecnym stanie prawnym nie istnieje żaden podmiot, który mógłby sprawować rzeczywistą kontrolę nad wykorzystaniem przez służby uprawnień do sięgania po dane telekomunikacyjne obywateli” – ocenili twórcy raportu.
Co do niszczenia zbędnych już danych telekomunikacyjnych, twórcy raportu uważają, iż należy pilnie wprowadzić odpowiednie przepisy zobowiązujące do tego służby będące w ich posiadaniu, gdy przestaną one być konieczne w postępowaniach prowadzonych przez takie służby.
Problemem również poruszonym przez NIK w raporcie jest kontrola wykorzystania danych po ich uzyskaniu. Czytamy tam na ten temat, że „ważnym instrumentem kontroli powinno być rozwiązanie, zgodnie z którym informacja o fakcie pozyskania danych telekomunikacyjnych jest przekazywane osobie, której dane zostały udostępnione”. Na chwilę obecną przepisy ustaw o ABW, Agencji Wywiadu, Służbie Wywiadu Wojskowego czy innych specsłużbach w ogóle nie przewidują obowiązku usunięcia zbędnych już danych.
Obecnie przepisy prawa telekomunikacyjnego stanowią, iż „operatorzy telekomunikacyjni mają obowiązek przechowywania i udostępniania uprawnionym podmiotom danych niezbędnych do ustalenia: osób dokonujących połączenia, identyfikacji urządzeń, za pomocą których dokonano połączenia, miejsc, w których znajdowały się urządzenia, daty i godziny połączenia oraz czasu jego trwania, rodzaju połączenia, a także innych, znajdujących się w posiadaniu operatora danych użytkownika”.
Przepisy te w połączeniu z brakiem kontroli nad dostępem służb specjalnych do przechowywanych danych dają tymże służbom olbrzymie pole do inwigilacji praktycznie każdego polskiego obywatela, ograniczając tym samym nasze prawo do prywatności lub zgoła je łamiąc.
na podstawie: PAP