Jak podaje agencja RIA Novosti, powołując się na kubański magazyn młodzieżowy Juventud Rebelde, wcześniej niepublikowane fakty dotyczące śmierci Ernesto „Che” Guevary stały się znane dzięki wchodzącej do sprzedaży książce „Zabójstwo Che w Boliwii: demaskacja”.
Autorzy książki to badacze życia Guevary, Adis Cupull i Froilán González. Według ich informacji, boliwijscy egzekutorzy odcięli zbrodniarzowi nie tylko dłonie (praktyka mająca na celu upewnienie się, czy skazany jest rzeczywiście martwy), ale częściowo i głowę.
Wcześniej pojawiła się informacja, że inicjatywa odcięcia głowy Guevarze mogła pochodzić z „samej góry” – od ówczesnego prezydenta Boliwii, René Barrientosa, którzy rzekomo chciał ją odesłać na Kubę, jednak spotkał się ze sprzeciwem administracji USA. Dłonie zbrodniarza po odcięciu umieszczono w formalinie. Później, przewiózł je do Hawany uciekający z Boliwii eks-minister.
Jeśli wierzyć źródłom i jak twierdzą eksperci, można uważać, że boliwijskie władze mimo wszystko usiłowały pomimo sprzeciwu USA doprowadzić do końca zamysł odcięcia głowy Guevarze, jednak najprawdopodobniej nie uczyniono tego do końca. Słynne zdjęcie zwłok zbrodniarza po egzekucji jest pod tym kątem zagadkowe, ponieważ głowa leży przy tułowiu nadzwyczaj nienaturalnie i mogła być jeśli nie w całości, to na pewno częściowo od niego odseparowana.
Autorzy książki ujawniają również „skandaliczne” kulisy zabicia Guevary – boliwijscy żołnierze mieli sobie przywłaszczyć cztery zegarki marki Rolex, amerykańskie i kanadyjskie dolary oraz boliwijskie peso, które mieli przy sobie schwytani powstańcy. Po co komunistycznym rewolucjonistom były Rolexy i zachodnie waluty – to zostało już przez autorów książki przemilczane. Z kolei oburzającym, według magazynu Juventud Rebelde, miało także być targanie „el Comandante” za brodę przez Boliwijczyków.
Ernesto „Che” Guevara” został schwytany i poddany egzekucji w Boliwii w 1967 roku, kiedy z grupą innych komunistów prowadził partyzantkę, mającą na celu rozpętanie proletariackiej rewolucji w tym kraju. Do tej pory jedynie w przenośni można było mówić, że Ernesto stracił głowę dla czerwonej utopii. Jak się okazuje, nie do końca jednak w przenośni. Takiego samego postradania głowy dla komunizmu można również życzyć wszystkim jego dzisiejszym neomarksistowskim wielbicielom.
na podstawie: RIA Novosti