Federalny Urząd Ochrony Konstytucji objął obserwacją niektórych działaczy ruchu „Querdenker”. Niepokój niemieckich służb specjalnych wywołuje fakt, że organizacja gromadzi coraz większe tłumy na swoich manifestacjach. Są one tymczasem skierowane przeciwko lockdownowi wprowadzonemu pod hasłami walki z pandemią koronawirusa.
Niemiecki resort spraw wewnętrznych ogłosił objęcie obserwacją czołowych liderów „Querdenker”. Służby twierdzą bowiem, że ich działania mogą być zagrożeniem dla niemieckiej demokracji, a sam ruch ma powiązania ze „skrajną prawicą”. Dodatkowo na pięć miesięcy przed wyborami parlamentarnymi ma on podważać zaufanie do tamtejszej klasy politycznej.
Wspomniana organizacja już w zeszłym roku zwoływała przeciwników lockdownu na protesty na terenie całego kraju. Zaczynała ona od niewielkich manifestacji w południowym Stuttgarcie, ale po obostrzeniach wprowadzonych w listopadzie zyskała na popularności. Obecnie na największych demonstracjach „Querdenker” zjawia się po kilkadziesiąt tysięcy Niemców.
Z tego powodu niemieckie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych uznało ruch za ekstremistyczny, także z powodu zamieszek wywoływanych przede wszystkim przez policyjne prowokacje. Zdaniem chadeckiego szefa wspomnianego resortu, Horsta Seehofera, działacze „Querdenker” zachęcają swoich zwolenników do ignorowania zakazów oraz „kwestionują państwowy monopol na użycie siły”.
Uczestnicy manifestacji od początku są napiętnowani przez media i oskarżani o szerzenie teorii spiskowych, a także samo lekceważenie koronawirusa i zasad sanitarnych. „Querdenker” zarzuca z kolei władzom ingerowanie w wolność obywateli oraz rujnowanie niemieckiej gospodarki. Dodatkowo liderzy ruchu powołują się na zasady zapisane własnie w niemieckiej konstytucji.
Inwigilacja przywódców „Querdenker” spotkała się z krytyką ze strony opozycyjnych ugrupowań, w tym narodowo-konserwatywnej Alternatywy dla Niemiec (AfD).
Na podstawie: dw.com, aljazeera.com.