Polityka „otwartych drzwi” powoli się kończy, a Niemcy zapłacą słony rachunek za działania kanclerz Angeli Merkel. Od ponad dwóch lat niemieckie społeczeństwo ponosi koszty pobytu „uchodźców”, najczęściej nie mających szans na rynku pracy naszych zachodnich sąsiadów, natomiast teraz zapłaci jeszcze za ich wyjazd z kraju. Władze oferują bowiem imigrantom pieniądze za dobrowolny powrót do ich krajów zamieszkania.
Federalny minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere w rozmowie z dziennikiem „Bild” zapowiedział, iż zgodnie z założeniami nowego rządowego programu, imigranci z negatywnie rozpatrzonymi wnioskami o azyl otrzymają specjalne wypłaty, jeśli do końca lutego przyszłego roku zdecydują się na dobrowolny powrót do kraju swojego pochodzenia. Rodzina z dzieckiem otrzyma tym samym kwotę w wysokości sześciu tysięcy złotych, czyli blisko dwukrotnie więcej niż ma to miejsce obecnie.
Niemiecki rząd wychodzi z założenia, iż dobrowolne wyjazdy oznaczają mniejsze koszty od przymusowego wyrzucenia z kraju osób, nie mogących otrzymać w nim azylu z powodu niespełnienia wymaganych kryteriów. Szacuje się, że w Niemczech przebywa obecnie 115 tysięcy przybyszów spoza Europy, którzy powinni opuścić niemieckie terytorium z powodu nieprzyznania im pozwolenia na pobyt, przy czym 80 tysięcy z nich toleruje się z powodów politycznych lub osobistych, ale z kolei 35 tysięcy powinno jak najszybciej opuścić Niemcy.
Wspomniane świadczenia będą wypłacane między innymi jako dodatek do czynszu przez dwanaście miesięcy, co ma pomóc imigrantom w ich ponownym urządzeniu się w swoich ojczyznach. Warunkiem otrzymania pieniędzy będzie jednak podpisanie dokumentu o rezygnacji z odwołania się od decyzji o nieotrzymaniu azylu. Jeśli więc osoby decydujące się na parafowanie takiej umowy ponownie przyjadą do Niemiec, wówczas będą musiały zwrócić uzyskaną wcześniej zapomogę.
Na podstawie: zvw.de.