Wczoraj media poinformowały o odnotowaniu po raz kolejny rekordowo niskiej stopy bezrobocia w Niemczech, która miała wynieść w grudniu około 5,5 procenta. Nie wszyscy jednak wierzą w niemiecką propagandę sukcesu, a niemiecki ekonomista Heinz-Josef Bontrup mówi wprost o statystykach ogłupiających ludzi, ponieważ tak niski odsetek osób pozostających bez pracy nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością, zaś jest on efektem zmiany definicji bezrobocia przez polityków.
W grudniu ubiegłego roku stopa bezrobocia w Niemczech miała wynosić zaledwie 5,5 proc., co jest najlepszym wynikiem od czasu zjednoczenia kraju w 1990 roku. Dane te mają być zgodne z oczekiwaniami ekonomistów, bowiem mediana ich prognoz wynosiła właśnie 5,5 proc. przy skorygowaniu z 5,6 proc. w listopadzie. Ogółem liczba osób pozostających bez stałego zatrudnienia zmniejszyła się w grudniu o blisko 29 tys. osób, choć wcześniejsze prognozy przewidywały spadek o zaledwie 13 tys.
Nie wszyscy jednak podzielają optymizm, jaki płynie z oficjalnych danych statystycznych. Ekonomista Heinz-Josef Bontrup w rozmowie z Deutsche Welle twierdzi, iż liczby te są zmanipulowane, a odpowiada za nie nie tyle Federalna Agencja Pracy, lecz niemieccy politycy. To właśnie oni przy pomocy kilku zmian w prawie mieli przyjąć nową definicję bezrobocia, która nie uwzględnia choćby osób powyżej 58. roku życia, ponieważ uważa się ich za obywateli mających nikłe szanse na znalezienie zatrudnienia.
Kolejną grupą pomijaną w oficjalnych statystykach są bezrobotni przebywający na szkoleniach, a nawet ci, którzy przedstawią agencji pracy zwolnienie lekarskie. Bontrup zwraca też uwagę na bezrobotnych podejmujących się robót publicznych za jedno euro na godzinę, bowiem oni także nie są uwzględniani jako osoby nieposiadające obecnie zatrudnienia. Tym samym w listopadzie liczba osób pozostających bez pracy nie wynosiła oficjalnie 2,4 mln, ale była o blisko milion większa.
Dodatkowo ekonomista zwraca uwagę, iż od 1990 roku drastycznie wzrosła liczba osób pracujących w niepełnym wymiarze czasowym, choć zdecydowana większość z nich chciałaby uzyskać pełne zatrudnienie. Jeśli doliczono by tę grupę ludzi do statystyk bezrobocia okazałoby się, że w państwie Angeli Merkel bezrobocie wynosi blisko 6,5 mln osób. Ponadto koszty fiskalne masowego braku zatrudnienia w Niemczech w latach 2001-2015 wynosiły blisko 69 mld euro rocznie.
Bontrup uważa, że manipulowanie statystykami działa na korzyść polityków, ponieważ mogą oni uprawiać wówczas propagandę sukcesu. Badacz rynku pracy stwierdza, iż niemieccy politycy tak naprawdę ponieśli ogromną porażkę i powinni być za nią rozliczeni.
Na podstawie: dw.com/pl.