Dziesięciu imigrantów i sześciu policjantów zostało rannych, a zniszczeniu uległo siedem radiowozów podczas zamieszek w obozie dla uchodźców w niemieckim Suhl. Przyczyną starć było niszczenie Koranu przez jednego z imigrantów.
Do zdarzenia doszło w miasteczku Suhl w Turyngii, gdzie znajduje się jeden z ośrodków zamieszkiwanych przez imigrantów. Władze kraju związkowego poinformowały, że zamieszki wybuchły po tym jak jeden z uchodźców wydzierał kartki z Koranu i wrzucał je do toalety. Próbę linczu na nim podjęła grupa ok. 20 osób, jednak prowodyr zajść uciekł do pomieszczeń wartowniczych.
Na miejscu pojawiła się policja, którą zaatakowano kamieniami i żelaznymi prętami, a podobnie postąpiono wobec lokalnych dziennikarzy. Blisko 50 osób uczestniczących w atakach próbowało kilkukrotnie podpalić ośrodek. Wybijano w nim również szyby i wyrzucano meble przez okna.
Miejscowi policjanci nie byli w stanie zapanować nad sytuacją, stąd poprosili o pomoc funkcjonariuszy z pobliskiego Erfurtu. Ogółem w akcji wzięło udział 125 policjantów i blisko 100 osób ze służb medycznych. Ogółem rannych zostało dziesięciu imigrantów i sześciu policjantów, a dodatkowo zniszczono siedem radiowozów. Uchodźcy wznosili dodatkowo okrzyki sławiące Allaha i obrażające Niemcy.
Skrajnie lewicowy premier Turyngii Bodo Ramelow powiedział, że ubiegający się o azyl powinni zostać podzieleni ze względów etnicznych, bowiem to jedyna droga do uniknięcia kolejnych konfliktów. Burmistrz Suhl Jens Triebel zwraca natomiast uwagę na fakt, iż ośrodek ma 1200 miejsc zaś przebywa w nim obecnie 1800 osób.
Przeciwko bagatelizowaniu zajść opowiedziała się narodowo-konserwatywna Alternatywa dla Niemiec (AfD), wzywając właściwe organy do wyjaśnienia okoliczności zamieszek.
Na podstawie: dw.com, jungefreiheit.de.