Wyższy Sąd Administracyjny Berlina-Brandenburgii zezwolił członkom organizacji Pro Deutschland („Dla Niemiec”) wykorzystać karykatury proroka Mahometa w czasie sobotniej demonstracji.
Jak podają RIA Novosti, zdaniem sędziów obnoszenie się z plakatami z karykaturami proroka „nie ma znamion czynu, który może doprowadzić do szerzenia nienawiści i wywołać eskalację przemocy pomiędzy przedstawicielami różnych wyznań”. Karykatury są również według sądu wyrazem „wolności artystycznej”
„Decyzja sądu niemal na pewno przyniesie wzrost napięcia pomiędzy chrześcijanami i muzułmanami” – twierdzi niemiecki politolog i analityk, Alexander Rahr.
Niemieccy muzułmanie zwrócili się do sądu kiedy do informacji publicznej podano, iż Pro Deutschland ma zamiar wykorzystać karykatury podczas antyislamskiej demonstracji w Berlinie, będącej odpowiedzią na rozpowszechnianie darmowych egzemplarzy Koranu w języku niemieckim przez salafitów.
Z kolei pokaz „antyislamskich karykatur” zorganizowany w maju tego roku w Nadrenii Północnej-Westfalii doprowadził do starć demonstrantów z muzułmanami. Wg agencji ITAR-TASS podczas zamieszek zatrzymano ponad 100 osób, a w akcji zaprowadzania porządku rannych zostało 30 policjantów.
***
Demonstracja odbyła się wczoraj. Około 50 oszołomów z Pro Deutschland, chronionych przed kontrmanifestacją „antynazistów” i innych skrajnie lewicowych grup przez masywne siły policji, zebrało się pod jednym z berlińskich meczetów z karykaturami proroka Mahometa i plakatami „stop islamizacji”. Meczet ów, według organizatorów demonstracji, ma być „siedliskiem salafickiego terroryzmu”.
W jaki sposób grupka desperatów nie radzących sobie bez ochrony policji nawet z wrogo nastawionymi pobratymcami, miała zamiar „powstrzymać islamizację” i „salaficki terroryzm” poprzez machanie starymi już i nieśmiesznymi karykaturami Mahometa, godząc przy tym w uczucia religijne przeciętnych muzułmanów, podczas gdy salafitów w 81-milionowych Niemczech jest niespełna 2,5 tysiąca?
Tego niestety w toku demonstracji nie wyjaśniono, jedno jest natomiast pewne. Stopień absurdu w poczynaniach niektórych „radykalnych”, „prawicowych” i innych grup w Niemczech, wobec mniejszości zarówno pochodzenia europejskiego, jak i nieeuropejskiego, jest wysoki i często przybiera formę szukania problemów tam, gdzie ich nie ma (nie kończące się akcje przeciwko Polakom), bądź wręcz generowania nowych problemów, tak jak miało to miejsce wczoraj, podczas „akcji” lunatyków z Pro Deutschland.
za: AFP, RIA Novosti, ITAR-TASS