Restauratorzy antyfaszysciCzy w dzisiejszym tolerancyjnym świecie można by wyobrazić sobie, że jakaś instytucja bądź restauracja odmawia obsłużenia klienta ze względu na jego poglądy polityczne? W konstytucji każdego europejskiego kraju znajdują się zapisy mówiące o prawie każdego do korzystania z wolności bez względu na rasę, płeć, narodowość, poglądy polityczne. Nie po raz pierwszy jednak okazuje się, że istnieje grupa, której praw tych można odmówić, nie narażając się na konsekwencje prawne a dodatkowo zyskując poklask mediów. Tą grupą są tzw. skrajni prawicowcy, nacjonaliści, nazywani w mediach wymiennie neonazistami bądź faszystami. Kolejna odsłona niemieckiego absurdu „antynazistowskiego” ma miejsce w mieście Regensburg (Ratyzbona). Kilkudziesięciu właścicieli restauracji, kelnerów i pracowników barów i restauracji zawarło porozumienie o nieobsługiwaniu w ich lokalach klientów, których uznają oni za prawicowych ekstremistów. Oświadczenie to grupa złożyła na łamach dziennika Donau Post we wtorek. Inicjatywa nazwana „Keine Bedienung für Nazis” czyli „żadnego obsługiwania nazistów” ma być wyrazem solidarności z młodym kelnerem, którego historia przypomina dziesiątki innych fabrykowanych na potrzeby mediów i samych „bohaterów”. Otóż kelner miał stanąć w obronie ciemnoskórej kobiety zaatakowanej przez „gang neonazistów” i zostać dotkliwie pobity.

Niezależnie od tego czy historia ta jest prawdziwa czy nie, sam pomysł kelnerów i restauratorów nasuwa podobne jak w innych takich przypadkach pytania. Na przykład jak będą rozpoznawać oni potencjalnych ekstremistów i jak motywować odmowę podania im posiłku?
85 inicjatorów akcji zapowiada, że ich celem jest zorganizowanie większej kampanii. Na drzwiach ich barów będą widniały naklejki informujące o tym, że w tym lokalu nie obsługuje się „neonazistów”. Dziennikowi powiedzieli, że w ich lokalach „nie ma miejsca dla neonazistów i innych rasistów” dodając, że chcieliby aby Regensburg był miastem gdzie ludzie o różnym kolorze skóry żyją w harmonii i pokoju, a naklejki ich kampanii widniały na drzwiach każdego lokalu.

Czy na takie potraktowanie wybranej domyślnie osoby lub grupy osób zezwala prawo? Istnieje duże prawdopodobieństwo, że skargi wyproszonych „ekstremistów” zostałyby oddalone przez sądy z pełnym błogosławieństwem mediów. Przekonał się o tym m.in. lider NPD Udo Voigt, któremu odmówiono wstępu do hotelu w Meklemburgii ze względu na poglądy polityczne, a sąd przyznał rację hotelowi (czytaj: Przewodniczący NPD przegrywa sprawę o dyskryminację).
Czy więc są jednak dziś równi i równiejsi? Grupy uprzywilejowane i te, których dostępne dla wszystkich prawa nie obejmują w pełni? Możemy spróbować wyobrazić sobie sytuację, w której po serii bandyckich napadów w wykonaniu cygańskich przestępców na drzwiach restauracji w którymkolwiek z europejskich miast pojawiają się naklejki „Cyganów nie obsługujemy”.