Komisja spraw wewnętrznych niemieckiego parlamentu przesłuchała Fabrice’a Leggeriego, szefa Frontexu. Bundestagowi nie podobają się przypadki zawracania imigrantów na Morzu Egejskim przez agencję ochrony granic Unii Europejskiej. Niemiecka lewica oskarżyła jednocześnie rząd Angeli Merkel o przymykanie oczu na działania podejmowane wobec „uchodźców”.
Rzeczniczka Zielonych ds. polityki uchodźczej i członkini komisji spraw wewnętrznych parlamentu, Luise Amtsberg, nie zostawiła suchej nitki na szefie Europejskiej Agencji Straży Granicznej i Przybrzeżnej. Nie był on bowiem w stanie rozwiać wątpliwości Bundestagu dotyczących działania jego instytucji na Morzu Egejskim. Tak naprawdę nie ma więc możliwości kontrolowania działań Frontexu.
Poseł Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD), Helge Lindh, domaga się z tego powodu jaśniejszych wytycznych i procedur dotyczących operacji wykonywanych przez agencję. Socjaldemokrata twierdzi, że na Morzu Egejskim wciąż ma dochodzić do działań niezgodnych z prawem międzynarodowym, a pozwala na nie obecna sytuacja prawna Unii Europejskiej. Jest ona bowiem pełna luk oraz jest częściowo niejasna.
Rzeczniczka Lewicy Ulla Jelpke mówiła z kolei o dowodach na bezprawne działania Frontexu. Oskarżyła także niemiecki rząd o przymykanie oczu na zawracanie łodzi z „uchodźcami” z Afryki Północnej. Nieco inne stanowisko zajmuje liberalna Wolna Partia Demokratyczna (FDP). Ugrupowanie domaga się większych uprawnień dla Frontexu, aby mógł on walczyć z nielegalną imigracją i przestępczością zorganizowaną.
Przesłuchanie Leggeriego miało związek z dziennikarskim śledztwem, przeprowadzonym przez media niemieckie i japońskie. Wynika z niego, że niemiecka policja federalna pomaga Grekom w powstrzymywaniu imigrantów. Tym samym nie pozwala ona, aby łodzie z „uchodźcami” dobijały do brzegu greckich wysp. Greckie służby kierują zaś Afrykańczyków do wybrzeży Turcji. Dochodzenie w tej sprawie wszczął też unijny organ ds. zwalczania nadużyć finansowych OLAF.
Na podstawie: bankier.pl, welt.de.