Niemieccy kibice piłkarscy, którzy rozpoczęli kampanię protestów przeciwko napływowi islamskich imigrantów oraz islamskim radykałom zapowiadają w styczniu kolejne duże demonstracje. Kampania „Chuligani Przeciwko Salafitom” (niem. Hooligans Gegen Salafisten, HoGeSa) oraz inne antyimigranckie wystąpienia w Niemczech budzą ogromny niepokój rządzącej elity i podległych im mediów głównego nurtu.
Media przypominają, że poprzednia demonstracja HoGeSa w Kolonii zakończyła się zamieszkami, w których rannych zostało 44 policjantów. Planowana demonstracja w Essen, którą za pośrednictwa Facebooka ogłosili kibice, spotkała się już ze sprzeciwem ze strony policji, która otrzymała powiadomienie o próbie rejestracji manifestacji. Jak mówią przedstawiciele policji, będą oni starali się znaleźć podstawy prawne do odmowy wydania zgody na demonstrację.
Tymczasem wystąpienia przeciwko islamizacji Niemiec były głównym tematem noworocznego orędzia kanclerz Angeli Merkel, która odniosła się do ruchu Pegida, organizatora wielotysięcznych manifestacji. Powiedziała ona, że sprzeciw Niemców wobec islamizacji świadczy o tym, iż ich liderzy kierują się uprzedzeniami oraz „mają nienawiść w sercach”.
Ruch Pegida, który w zeszłym roku zgromadził na ulicach tysiące ludzi, w mediach głównego nurtu nazywany jest „ksenofobicznym” oraz „rasistowskim”, co jest stałym elementem dyskredytacji przeciwników niekorzystnych zmian społecznych zachodzących w krajach Europy Zachodniej oraz przeciwników usilnie wdrażanego multikulturalizmu.
Angela Merkel wezwała także Niemców, aby zrobili „rachunek sumienia” i zrozumieli, że w czasie wojny z Państwem Islamskim wielu uchodźców szuka schronienia w Europie, a ta powinna im go udzielić. Przypomniała o dwustu tysiącach azylantów starających się o prawo pobytu w Niemczech w roku 2014. Kanclerz Niemiec użyła również dobrze znanego argumentu powtarzanego przez zwolenników masowej imigracji i multirasowych eksperymentów na Europejczykach, mówiąc o starzeniu się niemieckiego społeczeństwa i potrzebie wypełnienia tej luki imigrantami. Zapewniła, że działania takie „są korzystne dla wszystkich”.
Tymczasem w Berlinie oddano do użytku pierwszy z bloków tzw. miasteczek kontenerowych, w których lokalizowani mają być uchodźcy. Są to ustawiane na sobie kontenery mieszkalne. Pierwsi imigranci wprowadzili się do takich mieszkań w Kopelnick we wschodniej części Berlina. W planach jest rozbudowa takich miasteczek, aby mogły pomieścić jak najwięcej imigrantów. Pomysł stawiania kolejnych takich ośrodków spotkał się z protestami lokalnych mieszkańców oraz gorącym poparciem tzw. środowisk „antyfaszystowskich”. Kontenerowy blok w Kopelnick ma zaludnić około 400 imigrantów, w planach jest obstawienie podobnymi miasteczkami całego Berlina. Następne planowane są m.in. w Lichtenberg, Marzahn czy Lichterfelde.
Tylko w samym grudniu do Berlina przybyło 1471 imigrantów, w roku 2014 było ich 15 tysięcy. Ich zakwaterowanie i zapewnienie warunków bytowych spoczywa na niemieckich podatnikach. Według słów Manfreda Shmidta, szefa Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców, w przyszłym roku Niemcy spodziewają się około 230 tysięcy nowych imigrantów.
na podstawie: thelocal.de