Pojawiły się pierwsze medialne doniesienia o dzisiejszym marszu upamiętniającym bombardowanie Drezna przez aliantów 13 i 14 lutego 1945 roku. Według prasy policja przeliczyła się oczekując około 8 tysięcy demonstrantów (w 2009 roku w marszu uczestniczyło około 6 tysięcy narodowców). Liczba demonstrantów podawana przez media określana jest na około 1300 osób. Na drodze marszu upamiętniającego zamordowanie dziesiątek tysięcy mieszkańców miasta zebrało się kilka tysięcy kontrdemonstrantów, wliczając w to również władze miasta, przedstawicieli mniejszości, organizacje społeczne, w tym powołaną specjalnie w tym celu grupę Dresden Nazifrei, w skład której wchodzą między innymi lewicowi politycy a nawet tzw. celebryci. Na starym mieście trzymając się za ręce utworzyli oni „ludzki łańcuch”. Przedstawiciele policji powiedzieli że nie stwierdzono poważnych utarczek pomiędzy demonstrantami. Wspominanym przez policje incydentem była bójka pomiędzy 150 lewakami i 50 nacjonalistami w pobliżu miasta Paulen w Saxonii, do starcia doszło na postoju, w jego wyniku obrażeń doznało trzech nacjonalistów, 16-latek oraz dwóch 24-latków. Pomniejsze potyczki miały miejsce również w okolicach nowego miasta, uczestniczyli w nich aktywiści Dresden Nazifrei oraz nacjonaliści. Policja mówi również o ataku na funkcjonariuszy, który odparty został z użyciem armatki wodnej, nie podaje jednak żadnych szczegółów zajścia.
Upamiętnienia ofiar alianckich nalotów odmawiają narodowcom niemieccy politycy i władze Drezna. Burmistrz miasta Helma Orosz, która wzięła udział w proteście powiedziała że „występuje przeciwko próbom nadużywania dnia żałoby przez starych i młodych nazistów”. Po zakończeniu marszu około 200 osób, w tym nacjonaliści złożyło wieńce na cmentarzu Heidefriedhof. „Niemieckie” media od lat krytykują marsze żałobne w wykonaniu nacjonalistów, podkreślając że upamiętnienie pamięci o ofiarach jest ważne w zależności od tego „kto i jak” okazuje im pamięć (!). Władze miasta przygotowywały się na pełen napięć weekend, minister spraw wewnętrznych Saxonii poinformował sędziów i prokuratorów aby byli gotowi „na telefon”, nakazał również przygotować cele w dreznieńskim więzieniu.
13 lutego 1945 roku angielskie bombowce Lancaster zrzuciły ponad 2600 ton bomb na Drezno. Następnego dnia ponad 300 amerykańskich bombowców B-17 zrzuciło kolejne 700 ton bomb na zabytkową, barokową starówkę miasta. Zniszczone zostało ponad 12 km kwadratowych miasta, Drezno zostało wymazane z mapy. Według różnych szacunków zginęło od 25 do ponad stu tysięcy mieszkańców (liczbę 25 tysięcy ustanowił powołany przez władze zespół badaczy). Dywanowe naloty na Drezno uważane są nie mający żadnego strategicznego znaczenia akt zemsty aliantów, i określane mianem zbrodni wojennej. Każdego roku marsze żałobne atakowane są przez polityków, organizacje społeczne, mniejszości narodowe i lewicowych ekstremistów. Przez niemieckich narodowców naloty z 1945 roku nazywane są „bombowym holocaustem”.