Pracownik dworca, z którego codziennie korzysta kilka tysięcy ludzi, znalazł podejrzane pakunki zawierające środki zapalające. W ten sam sposób w poniedziałek rano zniszczono kable trakcyjne na linii Berlin Hamburg. Zdaniem policji, sabotaż wyrządził poważne zniszczenia na odcinku kolejowym pomiędzy stacjami Brieseland i Finkenkrug.
Do ataków przyznali się lewaccy ekstremiści, nazywający siebie Komitetem Powitalnym Hekla (od nazwy islandzkiego wulkanu). W e-mailach rozesłanych do mediów zapowiadają poważne akty sabotażu. Jak twierdzą, działania te są wyrazem protestu przeciwko wojnie w Afganistanie oraz uwięzieniem amerykańskiego żołnierza Bradleya Manninga, który ujawnił niektóre amerykańskie tajemnice wojskowe.
Podobne ataki na urządzenia kolejowe odnotowano pod koniec maja. Wtedy do zniszczeń na szlakach kolejowych przyznała się lewacka grupa, która używała nazwy innego islandzkiego wulkanu – Eyjafjallajökull, którego dym spowodował globalne utrudnienia transportowe w zeszłym roku.